Od pierwszego odcinka pokochałam brytyjski serial Downton Abbey. Po obejrzeniu ostatniego sezonu myślałam, że już nigdy nie uda mi się poczuć tej magicznej atmosfery. Kiedy dowiedziałam się o książce twórcy serialu, w dodatku również osadzonej w przeszłości, nie mogłam przejść obok niej obojętnie.
W roku 1815, w nocy przed bitwą pod Waterloo, w Brukseli odbył się bal u księżnej Richmond. Trzydzieści lat później w Londynie jest on wspominany jako "ten słynny bal", a wydarzenia z tamtej nocy odegrają jeszcze ważną rolę w roku 1841.
Powieść koncentruje się wokół rodziny Trenchardów, którzy starają się dostać na salony Belgravii. James jest synem straganiarza, ale dzięki ciężkiej pracy i umiejętnościom handlowca prowadzi interesy z londyńską elitą.
Podobała mi się kreacja bohaterów, którzy są ludźmi z krwi i kości - ulegają namiętnościom, nie zawsze kierują się wyższymi wartościami, walczą z własnym sumieniem, pokusami. Wyższe sfery są przedstawione raczej negatywnie, większość ich przedstawicieli jest pełna zepsucia, leniwa, kapryśna, trwoni otrzymaną od przodków fortunę. Przeciwwagę stanowią ludzie pokroju Jamesa Trencharda, dzięki ciężkiej pracy wspinają się po społecznej drabinie.
"Do prawdziwego spełnienia na tej ziemi dochodzi się ciężką pracą. Życie pojęte jako ciąg chwilowych przyjemności nikomu nie da satysfakcji, która wymaga solidnego zaangażowania, i to całym sobą."
Belgravia to istniejąca do dziś stolica Londynu. Jak przystało na porządną powieść historyczną, w książce znalazło się wiele nawiązań do prawdziwych wydarzeń z historii - nawet wspomniany wcześniej bal jest prawdziwym wydarzeniem. Dzięki krótkim przypisom wyjaśniono również pojawiające się często nazwiska ważnych postaci z tamtych lat. Jestem pełna podziwu dla autora, który musiał poprzedzić pisanie książki dokładnymi badaniami.
Uwielbiam atmosferę XIX wiecznej Anglii, dzięki Downton Abbey dowiedziałam się, jak wyglądało ówczesne życie właścicieli ziemskich, teraz miałam okazję obserwować życie w wielkim mieście. Bohaterowie kłamali, odgrywali swoje role, a większość ich działań była na pokaz.
Akcja opierała się na pewnym sekrecie z przeszłości, który czytelnik niby znał od początku, jednak nie obeszło się bez sporego zdziwienia na końcu. Język autora jest tak bogaty, działający na wyobraźnię, zwyczajnie piękny! Dosłownie połknęłam ostatnie 300 stron w ciągu jednego dnia, co wcale nie jest takim łatwym zadaniem, zważywszy na dosyć drobną czcionkę i duże strony. Muszę również pochwalić Wydawnictwo Marginesy za zachwycające wydanie, idealnie pasujące do powieści złote zdobienia i grafiki przed każdym rozdziałem.
Nie zabrakło również wątku miłosnego, pojawiła się też poboczna historia pewnego romansu. Od początku kibicowałam zakochanym, mając świadomość, że nie jest im pisana wspólna przyszłość, bo pochodzą zupełnie innych grup społecznych. Powoli dochodzę do wniosku, że takie historie kochanków z dawnych lat są o wiele piękniejsze niż te, dziejące się w teraźniejszości. Ale to już indywidualna kwestia każdego czytelnika i temat na oddzielny wpis.
Podróż do Belgravii pozwoliła mi po raz kolejny poczuć atmosferę ukochanego serialu. Zatopiłam się w świecie XIX wiecznych intryg, rozkoszując się każdym zdaniem powieści, obserwowałam rodzącą się miłość. Zapamiętam tę książkę na długo, z pewnością dołączy ona do grona moich ulubionych, bo stanowi przykład prozy idealnej, potrafiącej zadowolić zarówno umysł, jak i serce.
ocena: 6/6 (Wybitny)
Belgravia Julian Fellowes, tytuł oryginału: Belgravia, przełożyła Anna Bańkowska, wyd. Marginesy 2016, 461 stron, 1/1
Czytałam i bardzo mi się podobała, chociaż momentami czuć było, że napisał ją autor scenariusza. Serialu nigdy nie oglądałam. A okładka zachwycająca ;)
OdpowiedzUsuńja tego nie wyczułam :D
UsuńUwielbiam "Downton Abbey" <3 Belgravia już od dawna czeka na mnie na czytniku, ale wciąż jeszcze nie zdecydowałam się po nią sięgnąć, chyba jednak muszę w końcu się zebrać :) Liczę na przepyszną lekturę. Podziel się ciastem! Mniaaaaam!!
OdpowiedzUsuńnie wiem na co czekasz :D co do ciasta, lepiej wygląda niż smakuje szczerze mówiąc :D
UsuńMuszę się rozejrzeć za tą książką! Klimat "Downton Abbey" w pierwszych trzech sezonach był zachwycający!
OdpowiedzUsuńdla mnie również później był cudowny <3
UsuńO, też uwielbiam "Downton Abbey"! Muszę sięgnąć po tą książkę. Sam serial bardzo rozbudził moją wyobraźnię i rzeczywiście tęskni się za tym klimatem. Dobrze wiedzieć, że taka książka powstała :D
OdpowiedzUsuńpiąteczka :D
UsuńNiesamowita książka! <3 Koniecznie muszę ją przeczytać :D Nie znam jednak serialu, ale też widzę, że polecasz :D
OdpowiedzUsuńczekam na Twoja opinię :D polecam, polecam <3
UsuńSerial oglądałam, chociaż przyznaję, że nie wszystkie odcinki widziałam.
OdpowiedzUsuńCo do książki myślę, że w przyszłości ją przeczytam, jednak zawsze takie powieści czyta mi się dłużej, więc będę musiała zarezerwować dla niej kilka wieczorów :-)
to prawda, ja również potrzebuję z reguły więcej czasu na powieści historyczne, ale tu udało mi się ją bardzo szybko przeczytać :)
UsuńZrobiłaś mi smaka na ciasto, jak mogłaś :(
OdpowiedzUsuńCo do książki - kurcze! CHCE PRZECZYTAĆ. TERAZ. JUŻ!
entuzjazm bardzo na miejscu :D
UsuńNawet o niej nie słyszałam, wysoko oceniasz. Może się trochę za nią porozglądam :)
OdpowiedzUsuńwarto :)
UsuńSkoro aż tak wysoko oceniasz, to koniecznie sam muszę to sprawdzić
OdpowiedzUsuńBrzmi czarująco! Downtown Abbey też jeszcze przede mną, bo nim się zorientowałam jakie to wspaniałe odkrycie to akurat zaczęłam sezon na serialową abstynencję. Najpierw absolutorium, obrona i doktorat, a potem przyjemności, bo głupio byłoby zostać na bruku z ponad setką książek. :D Więc, jak mi się spodoba, to "Belgravia" będzie następna!!
OdpowiedzUsuńznam ten ból - przede mną obrona :D mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńTo powodzenia! Trzymam kciuki, żeby nasze obrony poszły śpiewająco!! ;)
UsuńZ tym ciastem to już za dużo słodyczy dla mnie xD O jeju, upiekłabym sobie, a nie mam kiedy... ;P
OdpowiedzUsuńWracając do książki - w ogóle jej nie kojarzę... Jednak atmosfera XIX wiecznej Anglii - to do mnie niesamowicie przemawia! Chyba sprawdzę, czy w mojej bibliotece jej nie ma, może uda mi się po nią sięgnąć.
Tysiąc Żyć Czytelnika
no coż, tak mi się spodobało, że musiało być na słodko :D mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńHm... Chyba nie dla mnie. Może mojej koleżance by przypadła do gustu, ale na pewno nie mnie. ;/
OdpowiedzUsuń