Paul Hoffman jest najprawdopodobniej jedynym absolwentem Oksfordu, który oblał wszystkie egzaminy matury podstawowej. Dostał się na studia dzięki pomocy Faith Tolkien (synowej J R R Tolkiena), która pomogła mu nadrobić zaległości z poprzedniej, prowadzonej przez duchownych szkoły dla chłopców, będącej pierwowzorem książkowego Sanktuarium. Wszystko się tam zaczęło, wszystko się tam skończy.
Cale ucieka od odkupicieli i jest ścigany przez dwóch płatnych zabójców, najlepszych z najlepszych, wynajętych przez papieża. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że wszelkie siły odbiera chłopakowi tajemnicza choroba. Wartka akcja prowadzi nas przez kolejne polityczne zagrywki, spiski, pola bitwy. Odkupiciele chcą doprowadzić do końca świata. Zupełnie nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji jaki nastąpił, a szczególnie zakończenia. Pojawia się kilka nowych postaci, z których najbardziej tajemniczą jest mówiąca lalka, Poll. Bardzo polubiłam Artemizję z Halikastru, nie tylko dlatego, że miała zbliżony do mojego wzrost!
"Większość z nich zaczęła wykonywać swoje obowiązki trzy miesiące temu. Okazuje się, że zabijanie dwóch tysięcy ludzi tygodniowo po kilku miesiącach odbija się niekorzystnie na katach. Prawie połowa nie nadaje się do dalszej pracy."
Trylogii została jeszcze dorobiona historia powstania, przedstawiona na początku oraz na końcu książki, bardzo podobał mi się ten zabieg. Otóż trylogia została znaleziona na Wysypisku, przetłumaczona na współczesny język i wydana, wciąż trwają spory o zyski ze sprzedaży książek.
Nie chcę się powtarzać, bo mówiłam już o tym w poprzednich recenzjach, ale dużymi plusami tej książki są przypomnienie losów Cale'a z poprzednich części sprawnie wplecione w fabułę oraz podziękowania, w których tym razem można znaleźć bardzo ciekawe informacje na temat inspiracji i pierwowzorów wydarzeń oraz bohaterów.
To była wspaniała podróż.
ocena: 6/6 (Wybitny)
"Trzepotanie jego skrzydeł" Paul Hoffman, tytuł oryginału: The Left Hand of God Vol. 3: The Beating of his Wings, przeł. Izabela Matuszewska, wyd. Albatros 2014, 558 stron, 3/3
Bardzo dziękuję Wam za obecność tutaj, przepraszam, że w tym tygodniu nie będę miała tyle czasu ile bym chciała żeby zaglądać na Wasze blogi, bo w środę i czwartek mam dwie długie prezentacje i cały czas jaki mam przeznaczam na przygotowania. Postaram się nadrobić wszystkie zaległości w weekend, w piątek czeka mnie podróż do domu. Miłego tygodnia ! :)
Cieszę się, że w końcu natrafiłam na opis zakończenia serii. Nie czytałam jeszcze żadnego z tomów, ale zapewne po nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze pierwszego tomu, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze nie czytałam, na razie mam co czytać, ale tej serii również nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńFajnie, że ci się spodobała ta seria. Ja przeczytałam tylko pierwszą część i w ogóle mnie nie porwała
OdpowiedzUsuńściskam :)
Latające książki
Ja muszę jeszce nadrobić pozostałe tomy :D :D :D
OdpowiedzUsuńzapiskizgredka.blogspot.com
Wydaje się być ciekawa, ale nigdy nie trafiłam jeszcze na tę serię i myślę, że raczej jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
isareadsbooks.blogspot.com
Kurde, robisz mi jeszcze większą ochotę, a okazja do zakupu trylogii pojawi się dopiero po Świętach :(
OdpowiedzUsuń