środa, 1 czerwca 2016

"Motobiografia" Guy Martin (41)

Motobiografia jako moja lektura jest pewnie dla Was zaskoczeniem, dlatego śpieszę z wyjaśnieniami. W moim domu rodzinnym zimą ogląda się skoki narciarskie, a latem wszelkie sporty motorowe, zamiast piłki kopanej :D. Motocykle otaczały mnie od zawsze, również te rzeczywiste. W końcu jestem córką zapalonego mechanika i motocyklisty - dwa kółka mam we krwi.

Guy Martin urodził się w 1981 roku, w wieku 17 lat po raz pierwszy wystartował w ulicznych wyścigach motocyklowych. Ścigał się głównie w Wielkiej Brytanii i Irlandii, regularnie startował w legendarnym wyścigu Isle of Man TT.

Jego autobiografia jest przede wszystkim opowieścią o pasji, jaką są dla niego silniki, oraz o tym, jak wielką miłością je darzy. Sam przyznaje, że nigdy nie miał talentu do ścigania się. Wszystko, do czego doszedł, było owocem ciężkiej pracy. Martin opowiada o sobie jako o zawodniku, mechaniku, skupiając się bardziej na karierze niż życiu prywatnym. Obszernie opisuje brytyjskie i irlandzkie tory, wspominając o niebezpiecznych sytuacjach, jakich na nich doświadczył. Używa dość luźnego języka, tłumaczy czytelnikowi terminy związane z wyścigami, dzięki czemu nawet laik nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem tekstu. Najbardziej zainteresowała mnie cześć o jego rowerowych wyczynach - wcześniej kojarzyłam go jedynie jako kierowcę motocyklowego i telewizyjnego prezentera.

"Tamten wyścig nauczył mnie, że nawet jeśli twoje ciało mówi: "zatrzymaj się, ty bydlaku", nadal będzie produkowało dla ciebie moc."


Polecam tę książkę wszystkim motocyklistom, którzy śledzą zmagania chociażby w MotoGP. Guy Martin zabiera nas w podróż do swojego świata, pozwala poznać wyścigi motocyklowe od środka. Dzięki niemu zrozumiałam, że triumf wcale nie jest zależny jedynie od umiejętności zawodnika - pracuje na niego cały zespół. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo ryzykują ci mężczyźni, pokonując zakręty z niewyobrażalną prędkością. Motobiografia jest dowodem na ich szaleństwo i uzależnienie od adrenaliny.

                                                       ocena: 5/6 (Powyżej Oczekiwań)


Za możliwość bliższego poznania Guya Martina dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non. 


"Motobiografia" Guy Martin, tytuł oryginału: My autobiography, tłumaczenie: Michał Fiałkowski, Bartosz Sałbut, wyd. SQN 2016, 316 stron, 1/1



12 komentarzy:

  1. Mój mąż jest motocyklistą, więc dla niego, idealna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kolegę, któremu polecę te książkę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoki narciarskie również oglądam, ale do sportów motorowych mam jednak daleko :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham jazdę na motocyklu, więc będzie to moja pozycja obowiązkowa na najbliższy czas :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Swego czasu mieliśmy z tatą motor i miło wspominam przejażdżki i "wiatr we włosach", ale jednak książka chyba nie dla mnie. Niemniej jednak nie mówię nie - kto wie, co będzie w przyszłości ;)
    Amanda z Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój chłopak chciałby mieć motor, ale nie żeby od razu jeździć zawodowo :D
    a autobiografii tak czy siak nie lubię, więc ja nie sięgnę, a on nie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecę ten tytuł mężowi i bratu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka zdecydowanie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta książka raczej nie jest dla mnie, ale polecę ją moim braciom - im na pewno przypadnie do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj z motorami to zawsze mam mieszane uczucia: z jednej strony strasznie mnie kręcą, z drugiej strony naoglądałam się tyle rzeczy w szpitalu, że już trochę ze "skrzywienia zawodowego" słysząc motocyklista automatycznie myślę: dawca organów.. -.- Jest wielu rozsądnych motocyklistów, ale większa część niestety to małolaty, którzy.. rozsądek mają w czterech literach...
    Co do samej książki - nie mój klimat ;)

    Pozdrawiam
    Rav http://swiatraven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaciekawiłaś mnie, myślę, że jest to idealna pozycja dla mojego taty, czy też siostry. :D
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)