Guy Martin urodził się w 1981 roku, w wieku 17 lat po raz pierwszy wystartował w ulicznych wyścigach motocyklowych. Ścigał się głównie w Wielkiej Brytanii i Irlandii, regularnie startował w legendarnym wyścigu Isle of Man TT.
Jego autobiografia jest przede wszystkim opowieścią o pasji, jaką są dla niego silniki, oraz o tym, jak wielką miłością je darzy. Sam przyznaje, że nigdy nie miał talentu do ścigania się. Wszystko, do czego doszedł, było owocem ciężkiej pracy. Martin opowiada o sobie jako o zawodniku, mechaniku, skupiając się bardziej na karierze niż życiu prywatnym. Obszernie opisuje brytyjskie i irlandzkie tory, wspominając o niebezpiecznych sytuacjach, jakich na nich doświadczył. Używa dość luźnego języka, tłumaczy czytelnikowi terminy związane z wyścigami, dzięki czemu nawet laik nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem tekstu. Najbardziej zainteresowała mnie cześć o jego rowerowych wyczynach - wcześniej kojarzyłam go jedynie jako kierowcę motocyklowego i telewizyjnego prezentera.
"Tamten wyścig nauczył mnie, że nawet jeśli twoje ciało mówi: "zatrzymaj się, ty bydlaku", nadal będzie produkowało dla ciebie moc."
Polecam tę książkę wszystkim motocyklistom, którzy śledzą zmagania chociażby w MotoGP. Guy Martin zabiera nas w podróż do swojego świata, pozwala poznać wyścigi motocyklowe od środka. Dzięki niemu zrozumiałam, że triumf wcale nie jest zależny jedynie od umiejętności zawodnika - pracuje na niego cały zespół. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo ryzykują ci mężczyźni, pokonując zakręty z niewyobrażalną prędkością. Motobiografia jest dowodem na ich szaleństwo i uzależnienie od adrenaliny.
ocena: 5/6 (Powyżej Oczekiwań)
Za możliwość bliższego poznania Guya Martina dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.
"Motobiografia" Guy Martin, tytuł oryginału: My autobiography, tłumaczenie: Michał Fiałkowski, Bartosz Sałbut, wyd. SQN 2016, 316 stron, 1/1
Mój mąż jest motocyklistą, więc dla niego, idealna :)
OdpowiedzUsuńMam kolegę, któremu polecę te książkę;)
OdpowiedzUsuńSkoki narciarskie również oglądam, ale do sportów motorowych mam jednak daleko :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKocham jazdę na motocyklu, więc będzie to moja pozycja obowiązkowa na najbliższy czas :))
OdpowiedzUsuńSwego czasu mieliśmy z tatą motor i miło wspominam przejażdżki i "wiatr we włosach", ale jednak książka chyba nie dla mnie. Niemniej jednak nie mówię nie - kto wie, co będzie w przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńAmanda z Amanda Says
Mój chłopak chciałby mieć motor, ale nie żeby od razu jeździć zawodowo :D
OdpowiedzUsuńa autobiografii tak czy siak nie lubię, więc ja nie sięgnę, a on nie czyta :)
Polecę ten tytuł mężowi i bratu :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTa książka raczej nie jest dla mnie, ale polecę ją moim braciom - im na pewno przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńOj z motorami to zawsze mam mieszane uczucia: z jednej strony strasznie mnie kręcą, z drugiej strony naoglądałam się tyle rzeczy w szpitalu, że już trochę ze "skrzywienia zawodowego" słysząc motocyklista automatycznie myślę: dawca organów.. -.- Jest wielu rozsądnych motocyklistów, ale większa część niestety to małolaty, którzy.. rozsądek mają w czterech literach...
OdpowiedzUsuńCo do samej książki - nie mój klimat ;)
Pozdrawiam
Rav http://swiatraven.blogspot.com/
Zaciekawiłaś mnie, myślę, że jest to idealna pozycja dla mojego taty, czy też siostry. :D
OdpowiedzUsuńBuziaki! :*