poniedziałek, 6 czerwca 2016

Sesja - postrach studenta?

Każdy z Nas pewnie słyszał o czasie wytężonej nauki, nieprzespanych nocy, walki ze sobą byleby tylko przeczytać te nudne notatki i wykuć je na pamięć. Ten okres nazywa się sesją. Maturzyści oraz Ci, którzy jeszcze jej nie przeżyli, pewnie drżą przed pierwszym razem, słuchając opowieści o mrokach tych (czasem nawet słonecznych) dni.


No właśnie. Mam już pewne doświadczenie na tym polu, i zastanawiam się, czy jest to prawdą. Moi znajomi (spoza uczelni) pytają mnie, kiedy mam sesję, czy jestem już psychicznie przygotowana na walkę o oceny i zaliczenie tego semestru w jak najkrótszym czasie. Ale za każdym razem odczuwam, że sesja nie jest tak straszna, jak poprzedzające ją dwa czy trzy tygodnie. Pełne zaliczeń, zerówek, terminów oddania projektów. W tym roku z utęsknieniem wyczekuję tej straszliwej sesji, bo kiedy tylko się rozpocznie, będę miała znów kilka wolnych chwil. Dlaczego?

Przed sesją zależnie od planu w jednym dniu może wypaść kilka trudnych zaliczeń, które często są z tak obszernego materiału, że mogłyby być egzaminem. Poza tym, trzeba jeszcze chodzić na zajęcia, przygotowywać się do nich. A w ciągu straszliwej sesji? Dni są wolne - poza wyznaczonymi egzaminami, więc można spokojnie tak rozplanować naukę, żeby ze wszystkim zdążyć. Z reguły też da się dogadać z prowadzącymi, żeby nie było dwóch egzaminów w tym samym dniu.

źródło: mashable.com
W środę zaczyna się dla mnie sesja - a ja już dziś odetchnęłam z ulgą, bo wygląda na to, że najgorsze mam już za sobą, o ile dziś towarzyszyło mi trochę szczęścia. Ten post jest pierwszym, który napisałam na temat nie do końca (bo to coś, widoczne na zdjęciu, co spędza mi sen z powiek, to też książka) książkowy, pod wpływem chwilowych przemyśleń. Podobało Wam się? A jak to wygląda u Was?

Powodzenia, studenci :)

9 komentarzy:

  1. Powodzenia! Do sesji mi jeszcze daleko... Xd
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą - te wszystkie kolokwia i oddawanie prac było dużo gorsze od samej sesji:)
    powodzenia!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z perspektywy czasu, sesje nie były takie straszne, dla mnie najważniejsze przed egzaminem to było wyspać się. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z perspektywy czasu, sesje nie były takie straszne, dla mnie najważniejsze przed egzaminem to było wyspać się. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia!Rzeczywiście, przeważnie sesja nie jest tak straszna, jak ją malują. Chyba, że ktoś się cały rok obija.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja życzę Ci również dużo szczęścia, powodzenia i jak najlepszych ocen! I nie dziękuj teraz, żeby nie zapeszać :D buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Też uważam, że 2-3 tygodnie przed sesją są o wiele gorsze niż sama sesja. W tym semestrze mam jedynie 4 egzaminy, a przed sesją zaliczenia z pozostałych 10 przedmiotów, więc nawet nie ma co porównywać. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja letnia sesja zaczyna się zwykle w połowie kwietnia, a kończy pod koniec czerwca, przez terenówki. Więc ja już jestem prawie na finiszu ;) I zaliczenia ćwiczeń z reguły są gorsze niż same egzaminy, przynajmniej u mnie. Powodzenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sesja sesją, ale potem ma się aż trzy miesiące wakacji. :-) Życzę Ci, abyś wyrobiła się z sesją i zerówkami tak, by wykorzystać ten czas wolny na same wspaniałe rzeczy. :-)

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)