No właśnie. Mam już pewne doświadczenie na tym polu, i zastanawiam się, czy jest to prawdą. Moi znajomi (spoza uczelni) pytają mnie, kiedy mam sesję, czy jestem już psychicznie przygotowana na walkę o oceny i zaliczenie tego semestru w jak najkrótszym czasie. Ale za każdym razem odczuwam, że sesja nie jest tak straszna, jak poprzedzające ją dwa czy trzy tygodnie. Pełne zaliczeń, zerówek, terminów oddania projektów. W tym roku z utęsknieniem wyczekuję tej straszliwej sesji, bo kiedy tylko się rozpocznie, będę miała znów kilka wolnych chwil. Dlaczego?
Przed sesją zależnie od planu w jednym dniu może wypaść kilka trudnych zaliczeń, które często są z tak obszernego materiału, że mogłyby być egzaminem. Poza tym, trzeba jeszcze chodzić na zajęcia, przygotowywać się do nich. A w ciągu straszliwej sesji? Dni są wolne - poza wyznaczonymi egzaminami, więc można spokojnie tak rozplanować naukę, żeby ze wszystkim zdążyć. Z reguły też da się dogadać z prowadzącymi, żeby nie było dwóch egzaminów w tym samym dniu.
źródło: mashable.com
W środę zaczyna się dla mnie sesja - a ja już dziś odetchnęłam z ulgą, bo wygląda na to, że najgorsze mam już za sobą, o ile dziś towarzyszyło mi trochę szczęścia. Ten post jest pierwszym, który napisałam na temat nie do końca (bo to coś, widoczne na zdjęciu, co spędza mi sen z powiek, to też książka) książkowy, pod wpływem chwilowych przemyśleń. Podobało Wam się? A jak to wygląda u Was?Powodzenia, studenci :)
Powodzenia! Do sesji mi jeszcze daleko... Xd
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Zgadzam się z Tobą - te wszystkie kolokwia i oddawanie prac było dużo gorsze od samej sesji:)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!:)
Z perspektywy czasu, sesje nie były takie straszne, dla mnie najważniejsze przed egzaminem to było wyspać się. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńZ perspektywy czasu, sesje nie były takie straszne, dla mnie najważniejsze przed egzaminem to było wyspać się. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!Rzeczywiście, przeważnie sesja nie jest tak straszna, jak ją malują. Chyba, że ktoś się cały rok obija.
OdpowiedzUsuńJa życzę Ci również dużo szczęścia, powodzenia i jak najlepszych ocen! I nie dziękuj teraz, żeby nie zapeszać :D buziaki!
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że 2-3 tygodnie przed sesją są o wiele gorsze niż sama sesja. W tym semestrze mam jedynie 4 egzaminy, a przed sesją zaliczenia z pozostałych 10 przedmiotów, więc nawet nie ma co porównywać. :D
OdpowiedzUsuńMoja letnia sesja zaczyna się zwykle w połowie kwietnia, a kończy pod koniec czerwca, przez terenówki. Więc ja już jestem prawie na finiszu ;) I zaliczenia ćwiczeń z reguły są gorsze niż same egzaminy, przynajmniej u mnie. Powodzenia! ;)
OdpowiedzUsuńSesja sesją, ale potem ma się aż trzy miesiące wakacji. :-) Życzę Ci, abyś wyrobiła się z sesją i zerówkami tak, by wykorzystać ten czas wolny na same wspaniałe rzeczy. :-)
OdpowiedzUsuń