Nella Oortman, młoda i przestraszona swoją nową rolą dziewczyna, przyjechała ze wsi do Amsterdamu, by zamieszkać z mężem, Johannesem Brandtem. Mężczyzna zachowuje się wobec niej co najmniej dziwnie, traktując ją z rezerwą. W ślubnym prezencie otrzymuje od niego kredens z miniaturą ich mieszkania. Kolejne pojawiające się miniaturki bardzo przypominają mieszkańców domu, jakby artystka chciała ich o czymś ostrzec.
Na samym początku historia mnie nudziła, dlatego pierwsza część książki niemiłosiernie się wlokła. Ale warto było dotrwać do dalszej części, ponieważ po niezbyt porywającym i przewidywalnym początku następuje wciągająca końcówka. Najbardziej tajemniczą postacią jest tytułowa miniaturzystka, która kilka razy jest widziana z daleka, ale nabiera znaczenia poprzez miniatury, które tworzy. Brakuje mi wyjaśnienia tego, kim była dziewczyna.
"Nowa szwagierka Nelli wydaje się tak skrupulatnie pilnować domowych rachunków, jakby pilnowane rubryki były jej własną pięciolinią, a cyfry nutami, do których milczącej melodii pląsają ich pieniądze."
Najciekawszą postacią była zdecydowanie siostra Johannesa, Marin Brandt, która na początku wydaje się być bardzo pobożna i zdyscyplinowana, bo przecież cytuje Biblię i ciągle je śledzie. Ale jej suknia, z wierzchu czarna, od spodu jest podszyta drogim materiałem...
Tło rozgrywających się wydarzeń, czyli Amsterdam XVII wieku, w pewnym momencie staje się motywem przewodnim powieści. Jessie Burton ukazuje miasto pełne zepsucia pod przykrywką fałszywej pobożności i poprawności. Sąsiad pilnuje sąsiada, gotowy donieść na niego w każdej chwili. Na tym wzajemnym nadzorze opiera się całe miasto. Rodzina Brandtów, ma wiele sekretów, które nie mogą ujrzeć światła dziennego.
Podsumowując, uważam tę lekturę za zadowalającą, a jedyne do czego mogę się przyczepić to przydługi początek, który mnie nie porwał. Na szczęście później pojawiły się w mojej głowie pytania, na które chciałam poznać odpowiedzi, więc czytałam dalej. Biorąc pod uwagę, że jest to debiut autorki, bardzo chętnie przeczytam jej kolejne książki.
ocena: 4/6 (Zadowalający)
"Miniaturzystka" Jessie Burton, tytuł oryginału: The Miniaturist, przełożyła Anna Sak, Wydawnictwo Literackie 2014, 461 stron, 1/1
Od dziś zaczyna się maraton, w którym biorę udział. Mam nadzieję, że po nim moim nawykiem będzie codzienne czytanie po angielsku! Dziś Harry Potter and the Goblet of Fire, a jeśli ją skończę (co graniczy z cudem), to zabieram się za Girl With The Dragon Tattoo Stiega Larssona. Do dziś można się jeszcze zgłaszać u KittyAilli tu.
Może kiedyś będzie okazja, żeby po Miniaturzystkę sięgnąć. Kilka zachwytów czytałam, ale nie jestem do niej w pełni przekonana. Może udałoby mi się szybko przelecieć ten nudny początek, tak z rozpędu, bo czasem mi się to udaje i przejść do ciekawszej części... Ale na razie nie mam tej książki w planach zakupowych.
OdpowiedzUsuńMiniaturzystka w ogóle mnie nie kusi... Wydaje mi się nudna.
OdpowiedzUsuńU mnie i u Weroniki :) I skończysz obydwie, zobaczysz ;) Powodzenia :)
wątpię, bo na najbliższe dni grafik napięty, ale dzięki :D
UsuńSzkoda, że ten początek był taki nudny, bo ja bardzo łatwo zniechęcam się do książek, a Miniaturzystkę miałam na oku już od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńWidziałam dziś podobną okładkę, ale chyba inny tytuł. Jednak ta książka już mnie zdążyła zaintrygować po Twojej recenzji. Nie ważne że "średnia", warto spróbować
OdpowiedzUsuńKONKURS - zapraszam
Swego czasu czytałam sporo recenzji o tej książce. Mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńNo, no, już sama miniaturzystka wydaje się być ciekawą postacią w tej książce. No i fabuła pomimo długiego i nudnego wstępu... ;) dlaczego by nie sięgnąć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Miniaturzystkę mam ciągle w planach. Kiedyś ja zapewne przeczytam.
OdpowiedzUsuńO, to jedna z ulubionych książek mojej mamy :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę - zobaczymy, ale póki co mnie to nie kręci za bardzo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Życzę powodzenia co do maratonu, to nie lada wyzwanie. ;)
OdpowiedzUsuńA co do Miniaturzystki... Jestem skłonna dać jej szansę. ;)
Mam ją w planach od dłuższego czasu i nie ukrywam, że bardzo mnie do niej ciągnie. Zniechęca mnie troszkę ten nudny początek... ale mam nadzieję, że przebrnę i mi się spodoba :) Trzeba się przekonać na własnej skórze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, chocabooks :)
Z tej powieści najbardziej kusi mnie okładka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie, Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
A mnie zainteresowała. Chyba jeszcze nigdy nie czytałam żadnej książki, której akcja rozgrywa się w Amsterdamie, więc chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuńCoś innego, nie spotkałam się z książką o podobnej tematyce. Odstrasza mnie jednak ten przydługi początek. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
napolceiwsercu.blogspot.com
Już od dawna mam na oku tę książkę, więc kiedyś na 100% ją przeczytam :D Mam nadzieję, że uda mi się w miarę szybko ominąć ten nudny początek. Pozdrawiam! /Klaudia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest książka dla mnie :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://zaczytanaweni.blogspot.com/
Mimo wszystko czuję, że to książka dla mnie, bo to co zawsze nudzi innych mnie cholernie wciąga :D Mam nadzieję, że trafię na tę książkę w bibliotece.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam zamiar tę książkę przeczytać :) Nominowałam Cię do Guns N' Roses Berek: www.magicznerecenzje.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMam zamiar tę książkę przeczytać :) Nominowałam Cię do Guns N' Roses Berek: www.magicznerecenzje.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, nominowałam Cię do LBA, szczegóły znajdziesz u mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
Zaczytana
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOkładka jest przepiękna, ale opis już nie do końca. Nie intryguje mnie ta historia, więc pewnie prędko po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says