Ostatnio zaczęłam interesować się zagranicznymi okładkami książek, które czytam. I tym sposobem wpadłam na pomysł, żeby na koniec każdego miesiąca dodawać podsumowanie książek, które przeczytałam razem z ich brytyjskimi, amerykańskimi, niemieckimi, hiszpańskimi... okładkami. Mam nadzieję, że ten cykl się Wam spodoba!
Miniaturzystka Jessie Burton w większości krajów jest wydana z tą samą okładką, co w Polsce. Część brytyjskiego nakładu również ją ma. Ale zauroczyła mnie druga brytyjska okładka, z rysunkiem Catrin Welz-Stein. Francuską pozostawię bez komentarza, a niemiecka jest średnia.
Już przy okazji tagu wspominałam, że polska okładka Dziewczyny, którą nigdy nie byłam nie jest moją ulubioną ze względu na kolor przewodni, czyli różowy. Taka ze mnie dziewczyna, że nienawidzę różowego :D O wiele lepiej prezentuje się brytyjska okładka. Ale zwycięzcą jest czeska, ze względu na uwielbiany przeze mnie niebieski połączony z szarym.
Tutaj aż dwie polskie okładki, bo jest to przykład książki, której filmowa jest się o wiele lepsza niż tradycyjna. Ale najbardziej podoba mi się brytyjska, bo przecież narratorem książki jest Jack, a ta okładka wygląda, jakby również była jego dziełem. Ten szablon jest najczęściej występującą okładką, również w wydaniu niemieckim czy fińskim.
Polska okładka Wszystkich jasnych miejsc została zaprojektowana jedynie na potrzeby polskiego wydania, podoba mi się. Ale najbardziej do treści książki odnosi się znów okładka brytyjska - jest poskładana z karteczek, które Finch przyklejał do ścian swojego pokoju. Moje zainteresowanie przyciągnęła również okładka estońska - mimo pojawiającego się na niej różowego ma w sobie to "coś" co przekonałoby mnie do przeczytania książki, gdybym zobaczyła ją na jakiejś półce (pomijając barierę językową).
Ze wszystkich pokazanych wyżej okładek najbardziej podoba mi się brytyjskie wydanie Miniaturzystki. Ale nie mogę nie wspomnieć o nieujętej tu (bo wydanej jedynie w Polsce) książce Anny Lange Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu, której wydanie w połączeniu z fantastyczna zawartością zachwyciło mnie jeszcze bardziej. Więcej o niej możecie przeczytać tu.
A które okładki podobają się Wam? Chcielibyście zobaczyć we wrześniu kolejną odsłonę cyklu? Czy może wolicie, żebym dodawała takie zestawienie na koniec każdej recenzji?
Pozdrawiam,
Onlypretender
[korzystałam z goodreads.com]
Ciekawy pomysł! Ja też lubię porównywać okładki polskie z zagranicznymi, więc chętnie będę śledziła tę serię. ;) Przy "Miniaturzystce" zdecydowanie okładka polska i brytyjska skradły moje serce, zaś przy "Wszystkich jasnych miejscach", to chociaż polska podoba mi się najbardziej, to jednak inne, które dodałaś też coś w sobie mają.
OdpowiedzUsuńNo i brawa dla grafika, który tak fajnie przedstawił bohaterów Clovisa na okładce! ;)
Pozdrawiam,
Amanda Says
bardzo się cieszę, że będziesz śledzić. w takim razie zapraszam pod koniec września na kolejną odsłonę :)
UsuńOkładki Polskie mają swój styl <3
OdpowiedzUsuńJak do tej pory widziałam tylko porównanie okładek polskich z oryginalnymi. A tu proszę, wyprawa do Europy.
OdpowiedzUsuńMiniaturzystka w polskiej wersji wygląda dobrze, choć brytyjskie wydanie podoba mi się się jeszcze bardziej. Jeśli chodzi o Dziewczynę, to też czeska okładka jest moją faworytką. Pokój polski z okładką filmową wygrywa starcie. Wszystkie jasne miejsca najlepiej prezentują się w estońskim wydaniu.
Clovis LaFay - muszę przeczytać jak najszybciej :)
Pozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Mamy podobny gust, bo typowałabym tak samo jak Ty :) Jeśli chodzi o "Wszystkie jasne miejsca", to podoba mi się polska i angielska wersja okładkowa, ale faktycznie ta druga bardziej pasuje do treści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
ciekawe jak będzie we wrześniu :D
UsuńJa jakoś nigdy nie porównuję okładek polskich i zagranicznych wydań , nie ma to dla mnie większego znaczenia. Liczy się to co się za nią kryje czyli treść.
OdpowiedzUsuńja jednak lubię jak dobra treść jest również ładnie opakowana :)
UsuńNigdy na to nie wpadłam :P Mi natomiast niemiecka "miniaturzystka" wpadła w oko :)
OdpowiedzUsuńpewnie przez te oko :D
UsuńCzytałam Miniaturzystkę i mnie zauroczyła. Okładki wszystkie są cudowne :*
OdpowiedzUsuńA Wszystkie jasne miejsca najbardziej podobają mi się w polskiej wersji.
W większości najbardziej podobają mi się nasze polskie okładki. To chyba dobrze :)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich książek z wyjątkiem "Pokoju" moimi okładkowymi faworytami są właśnie te polskie :D /Klaudia
OdpowiedzUsuńDobra okładka potrafi bardzo zachęcić do czytania :)Podobają mi się okładki "Wszytskich jasnych miejsc".
OdpowiedzUsuńFajne zestawienie ;) Ja nigdy nie zwracałam na to uwagi, a warto mieć porównanie ;)
OdpowiedzUsuńnieperfekcyjna-panienka.blogspot.com
Sama ostatnio wpadłam na pomysł, żeby zrobić taką serię, bo widziałam tylko porównywanie polskich okładek do tych oryginalnych, ale skoro mnie ubiegłaś, to raczej nie będę już jej dublować i sobie odpuszczę ;D.
OdpowiedzUsuńMoim absolutnym faworytem jest brytyjska okładka "Miniaturzystki". No po prostu się w niej zakochałam :).
u Ciebie pewnie byłyby inne książki, więc nie mam nic przeciwko :)
UsuńMi się chyba najbardziej podobają okładki Brytyjskie. :)
OdpowiedzUsuńPosiadam "Miniaturzystkę" w wersji brytyjskiej jako ebooka i jestem całkowicie zauroczona tą okładką! Muszę jednak przyznać, że polska jest także przepiękna, za to niemiecka i francuska... masz rację, bez komentarza. Również zachwycam się nad okładką Clovisa, ale wydawnictwo SQN zawsze wydaje przepięknie książki :)
OdpowiedzUsuńteż zauważyłam, że książki z SQN są dopracowane w każdym szczególe :)
UsuńDwie pierwsze książki - polskie okładki sa najlepsze <3
OdpowiedzUsuńSuper cykl :) Uwielbiam sprawdzać jak wyglądają zagraniczne wydania. Masz rację, że francuska okładkę Miniatur zyski lepiej pominąć milczeniem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam sprawdzać zagraniczne okładki :D. Oglądam trochę zagranicznego booktube'a, więc mam fajny podgląd.
OdpowiedzUsuń"Miniaturzystka" jest przepiękna w tej wersji, która zawitała również do Polski i jak dla mnie nic tego nie przebije <3.
Piątka, ja też nie lubię różowego. Wyleczyłam się z dziecięcej miłości do tego koloru :P. Czeska okładka również najbardziej mnie urzekła.
No proszę, okładka filmowa lepsza od książkowej! Muszę sobie zapisać gdzieś ten wyjątek ;).
Hm, "Wszystkie jasne miejsca" chyba jednak wolę w polskiej okładce. Nawet nie wiedziałam że to taka nasza rodzima :).
Świetny pomysł na post, jako okładkowa sroka chętnie będę czytać takie comiesięczne cudeńka :D.
City of Dreaming Books
bardzo się cieszę, zapraszam na kolejną odsłonę pod koniec września :)
UsuńBardzo ciekawy post. Nie sądziłem, że sprawa z okładkami wygląda w ten sposób. Mam tu na myśli sytuację, że niektórzy utrzymują klimat oryginalnego wydania, inni zaś zupełnie od tego pomysłu odchodzą. Mnie szczególnie urzekła "Miniaturzystka" :)
OdpowiedzUsuńOptymista
Wow nie sądziłam, że niektóre okładki aż tak bardzo różnią się od siebie. Świetny pomysł na post, a poza tym przypomniałaś mi, że "Wszystkie jasne miejsca" mam już od kilku miesięcy.. a do tej pory nie przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na serię!! Z przyjemnością będę ją śledziła
OdpowiedzUsuńbookwithhottea.blogspot.com/
O dziwo to polskie okładki Miniaturzystki oraz Wszystkich jasnych miejsc podobają mi się najbardziej, hehe
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read