czwartek, 22 grudnia 2016

"Osobliwy dom Pani Peregrine" Ransom Riggs (73) vs ekranizacja


Książka

Całe pół roku zbierałam się do przeczytania tej książki. W lutym prawie ją zabrałam, ale ważniejsze okazało się Dożywocie Marty Kisiel, o niebo lepsze. Impulsem, który przekonał mnie do przeczytania Osobliwego, był zwiastun filmu. Wszystko potoczyło się zgodnie z zasadą "przeczytaj zanim obejrzysz".


Dziadek opowiadał Jacobowi historie o sierocińcu, w którym spędził młodzieńcze lata. Tajemnicza śmierć starszego mężczyzny wskazuje na to, że w tych opowieściach znajduje się ziarno prawdy. Jacob chce odnaleźć sierociniec z opowieści dziadka, ulokowany na odciętej od świata wyspie.

Pierwsze, co rzuca się w oczy to zdjęcia, o które uzupełniona jest książka. Przedstawiają one osobliwe dzieci, a autor potwierdza, że  są one oryginalne i pochodzą z prywatnych zbiorów kolekcjonerów. Dodaje to powieści realizmu.

Fotografie nie są umieszczane losowo, tylko zgodnie z rozwojem akcji - gdy Jacob widzi zdjęcie, czytelnik znajduje je na stronie obok. Podoba mi się szata graficzna, chociaż nie jest szczególnie zachwycająca, to wraz z tekstem tworzy spójną całość. Szkoda tylko, że książka ma tak małą czcionkę - dla mnie jest to duży minus.
"Kurczowo czepiamy się naszych fantazji, dopóki cena wiary w nie nie okaże się zbyt wysoka."
Początek opowieści jest typowo obyczajowy, poza jednym wydarzeniem, i wlecze się jak flaki z olejem. Przez pierwsze 130 stron próżno szukać zachwytów. Chwilę później skórę czytelnika (szczególnie w nocy) zaczyna pokrywać gęsia skórka, a potem... totalnie wsiąka w świat przedstawiony. Ale autor miał świetny pomysł! Nie chcę przedstawiać Wam tej koncepcji, żebyście mieli niespodziankę, Akcja do samego końca gna na łeb na szyję.

Jacob jest wydawałoby się zwyczajnym, uzależnionym od rodziców chłopcem, który postanawia odkryć tajemnice swojego dziadka. Nie brakuje mu determinacji oraz odwagi, ale również podejmuje decyzje, z którymi mieliby problem dorośli.

Osobliwy dom pani Peregrine spodoba się wszystkim miłośnikom młodzieżowej fantastyki, o ile tylko przetrwają rozwlekły początek. Po miesiącu nie wiem, czy ja mam ochotę na więcej.

ocena: 4/6 (Zadowalający)

Pani Peregrine
Osobliwy dom Pani Peregrine | Miasto Cieni | Biblioteka Dusz

Osobliwy dom Pani Peregrine Ransom Riggs, tytuł ryginału: Miss Peregrine's Home for Peculiar Children, tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, wyd. Media Rodzina 2012, str. 400, 1/3


Ekranizacja


Powodem, dla którego zdecydowałam się sięgnąć po książkę, był zwiastun jej ekranizacji. Kiedy go zobaczyłam, poczułam się znów jak dziecko, podekscytowane, czekające na koniec reklam podczas Harry'ego Pottera :D Wczoraj obejrzałam cały film i jestem nim zachwycona!

Nudny początek, który w książce zajął sto stron, został tu skrócony do kilku minut. Akcja szybko się rozkręca, więc pomijając kilka niezgodności z fabułą książki, jestem bardzo zadowolona z tego, co przedstawił mi Tim Burton. Asa Butterfield świetnie odegrał główną rolę, chociaż czasem denerwowała mnie jego nieporadność. Dom pełen osobliwców, przychodzi jeden ze złych, a oni zamiast walczyć, chowają się do pokoju lub uciekają... Na brawa zasługuje również Eva Green, która wcieliła się w rolę Pani Peregrine. Zdecydowanie najlepsza kreacja z całego filmu!

Do połowy myślałam, że film będzie przeciętny. Twórcy dodali do filmu również część wydarzeń z kolejnej części. Czyżby chcieli podzielić trzytomową serię na dwa filmy? Czuję, że w tym przypadku wyjdzie to na dobre. Zakończenie wydawałoby się być zamknięte, ale mam nadzieję na kontynuację.

[źródło: pinterest.com]
Film podobał mi się bardziej niż pierwsza część książki, pozwolił lepiej zrozumieć świat, który odkrywa Jake. Wydarzenia z kolejnej części przekonały mnie, żeby sięgnąć po kolejną książkę, bo nie spodziewałam się, że Ransom Riggs stworzył aż tak rozbudowany świat. Polecam Wam nowy film Burtona jako świetna rozrywkę na wieczór z całą rodziną. Jest trochę strachu, pełno śmiechu, a po obejrzeniu jedyne, co można zrobić, to sięgnąć po książki!

Osobliwy dom Pani Peregrine, reż. Tim Burton, wyk. Asa Butterfield, Eva Green, Samuel L. Jackson, 2016

24 komentarze:

  1. Szybko zakochałam się w serii, klimat książek jest niesamowity! Filmu jeszcze nie oglądałam i nie mogę się doczekać aż wreszcie go dopadnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co prawda ta seria to nie do końca moje ulubione klimaty, ale od jakiegoś czasu moja siostra tak bardzo zachęca mnie do jej lektury, że chyba w końcu będę musiała po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Musze się zastanowić nad tą serią. Zaciekawiłaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pokochałam książkę, tak film według mnie wypadł dość słabo. Wyszedł taki typowo Burtonowski twór bez klimatu. Kompletnie. Wyszło takie trochę fantasy dla dzieci, a tym książka absolutnie nie jest.
    Jestem zwolenniczką zmieniania fabuły, bo bez sensu byłoby przelewanie tekstu kropka w kropkę na wielki ekran, ale ma to być zrobione dobrze i nie na minus. Tutaj: ble.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli tym razem miałyśmy trochę odmienne zdanie :D

      Usuń
  5. Nie oglądałam filmu i nie zamierzam :P Do książki też mnie zbyt właściwie nie ciągnie... I jeszcze miałabym przetrwać 130 stron nudy? :P O nie, nie :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę mam w planach, a nad filmem jeszcze pomyślę. Trochę ciężko będzie przebrnąć przez te 130 stron...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to tak brzmi, ale zdjęcia sprawiają, że stron z tekstem jest mniej :D

      Usuń
  7. Ja na początku wolę sięgnąć po książkę, zresztą moja koleżanka dostała ją wczoraj na wigilii klasowej, więc może niedługo nadarzy się okazja, aby ją od niej pożyczyć :) Jeśli książka jest rzeczywiście tak klimatyczna i upiorna, to nawet nudny początek jest do przebrnięcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam iść z koleżanką do kina na ekranizację tej książki, ale tak jakoś... nie doszłyśmy. Może obejrzę sobie w jakiś wieczór. Książki raczej nie przeczytam.

    Wesołych Świąt,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też wybierałam się do kina, ale wyszło jak wyszło. Wesołych świąt :)

      Usuń
  9. Nawet nie wiedziałam, ze ekranizacja tej książki istnieje. Widząc plakat filmowy nawet jej nie skojarzyłam. Mówiąc szczerze, czytając o ekranizacji przedstawiałam ją sobie za pomocą mrocznego klimatu i ciemnych kolorów, jednak chyba się lekko pomyliłam.
    Książkę na pewno przeczytam, a co z filmem? Tego nie jestem w stanie powiedzieć.
    Pozdrawiam // Książki w Piekle ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. oj chcialabym film obejrzec! pozdrawiam i zapraszam na nowy post :) wesolych swiat!

    OdpowiedzUsuń
  11. Seria jakoś tak nie za bardzo mnie interesuje, czy w wersji książkowej, czy filmowej, ale za to strasznie podobają mi się te zdjęcia w książce. Kiedyś miałam hopla na punkcie takich zdjęć i historii i chociaż teraz już mi przeszło, to i tak muszę dorwać gdzieś w Empiku tę książkę i pooglądać dokładniej te zdjęcia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj klimatyczny tytuł :D :D :D to coś, co kiedyś bardzo lubiłam i w książkowej i filmowej serii ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja również zabieram się za tą książkę już od jakiegoś czasu :D Czuję, że długi wstęp mnie nie zrazi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. daj znać, jak Ci się spodobała :)

      Usuń
    2. Jak tylko ją dorwę i przeczytam, choć pewnie minie jeszcze trochę czasu ;)

      Usuń
  14. Czytam właśnie Osobliwy dom pani Peregrine i bardzo mi się podoba ♥ Jak ją przeczytam to mam planach obejrzeć ekranizację :D

    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)