PROMYCZEK & GUS, KIM HOLDEN
Co prawda recenzja Gusa jeszcze się nie pojawiła, ale chciałam przedstawić Wam okładki obu części. Wydawnictwo Filia postawiło na własną, nową okładkę, która podoba mi się najbardziej. Amerykańskie, oryginalne wersje są minimalistyczne, jednak nie oddają wnętrza książki tak dobrze, jak pozostałe. Włoskie okładki również mi się podobają.
PROJEKTANTKA, ROSALIE HAM
W Polsce Projektantka ukazała się w wersji filmowej (kto jeszcze nie słyszał, szczerze polecam film z Kate Winslet w roli głównej). Najbardziej podoba mi się australijska okładka, która według mnie najbardziej oddaje nastrój powieści. Pozostałe, czyli brytyjska i francuska są przyzwoite, jednak nie zachwycają mnie.
MARGO, TARRYN FISHER
Czytałam ją już miesiąc temu, a wciąż zastanawiam się, co w tej książce było wytworem wyobraźni Margo, a co rzeczywistością, w której żyła. Pewnie nigdy się nie dowiem. Oczywiście pojedynek wygrywa okładka w wykonaniu Wydawnictwa SQN, ale u nich to już norma!
BYŁ SOBIE PIES, BRUCE W. CAMERON
Czas na pierwszą książkę, która wycisnęła ze mnie łzy. I to nie raz :D Kilka lat temu ukazała się już pod innym tytułem, jako Misja na czterech łapach, jednak obie książki różnią się tłumaczeniem. Do tej pozycji wrócę nie raz. Okładkowe, najwyższe podium należy do okładki amerykańskiej! Zaraz za nią jest projekt Wydawnictwa Kobiecego.
DAWCA, LOIS LOWRY
Tym razem polski wydawca powielił jedynie niefilmową i filmową okładkę książki. Najbardziej podoba mi się wersja włoska, oddająca treść powieści. Jest piękna!
WSZYSTKO ZA EVEREST, JON KRAKAUER
Kolejna książka, która wciąż siedzi w mojej głowie. Polskie wydanie z 1998 (po prawej), zupełnie mi się nie podoba. Bój wygrywa znajdująca się na półce mojego brata, uzupełniona wersja z 2015 roku, od Wydawnictwa Czarne.
NIGDZIEBĄDŹ, NEIL GAIMAN
O, w końcu jakieś potworki! Nie wiem, jaki był zamysł polskiego wydawcy z 2001 roku, chociaż ilustracja nawiązuje do treści to... nie przekonuje mnie wcale. Trzeba jednak pamiętać, jak wiele lat temu powstawały te okładki. Amerykańska ukazała się w 1998 roku, a brytyjska w 2005. Obie nie są złe, ale najbardziej podoba mi się najnowsze polskie wydanie, którym już się z resztą zachwycałam w recenzji.
Cieszę się, że polscy wydawcy co raz częściej decydują się tworzyć własne okładki, bo w większości przypadków wychodzi im to bardzo dobrze. Podsumowuję dwa miesiące, więc będzie dwóch zwycięzców: najnowsza polska wersja Nigdziebądź oraz włoska Dawcy.
Jakoś sama nigdy nie sprawdzam jakie okładki ukazały się za granicą, ale gdy tylko trafiam na takie posty to chętnie wpatruję się w grafiki ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Dolina Książek
a ja sprawdzam, stąd powstała ta seria postów :D cieszę się :D
UsuńJa zakochałam się w filmowej okładce "Był sobie pies" :)
OdpowiedzUsuńOkładki Kim Holden są ładne nasze polskie, te inne w ogóle mi się nie podobają. Ładna jest też nasza okładka Margo. :)
OdpowiedzUsuńGus i Promyczek w polskim wydaniu są niesamowite :*
OdpowiedzUsuńBył sobie pies -nawet nie wiedziałam, że jest inne wydanie tej książki w Polsce... ale każdy psiak wywołuje wielki ooooo ^^
Margo natomiast podoba mi się w obu okładkach :)
Pozdrawiam!
też nawet w momencie pisania recenzji nie byłam świadoma istnienia Misji :D
UsuńJa również muszę przyznać, że w większości wspomnianych przez Ciebie książek, najbardziej podobają mi się polskie wersje okładek. moje ulubione to "Promyczek", "Był sobie pies" i piękne reedycje książek Gaimana <3
OdpowiedzUsuńJedynie w przypadku Margo bardziej podoba mi się okładka oryginalna. W pozostałych przykładach zwyciężają polskie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Po raz kolejny w moim odczuciu wygrywają polskie okładki ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Wszystkie okładki na swój sposób mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńAmerykańska okładka książki "Gus" wygląda jak ebookowa amatorszczyzna. Jestem w szoku!
OdpowiedzUsuńPolskie okładki niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńJak lubię okładki oryginalne, tak GUS i Promyczek w wersji amerykańskiej są dla mnie masakryczne. Chyba wszystkie polskie są najładniejsze.
OdpowiedzUsuńściskam :*
Latające książki
Polskie okładki zdecydowanie ładniejsze 😀 Tak właściwie to nigdy nie sprawdzałam jak wyglądają okładki w oryginalnej wersji książki...może to lepiej dla mojego portfela 😂
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze polskie okladki Promyczka i Mitologii nordyckiej wymiataja!
OdpowiedzUsuńJednak zdecydowanie bardziej podoba mi sie oryginalny front Margo. Ma w sobie to "coś", co przyciaga wzrok :)
Kasia z Kasi recenzje książek :)
Akurat okładki Promyczka i Gusa bardziej podobają mi się te amerykańskie (chociaż polskie też są bardzo ładne), ale już z Był sobie pies zdecydowanie wygrywamy :D
OdpowiedzUsuńTym razem zdecydowanie wygrywają u mnie wszystkie polskie okładki! :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie amerykańska wersja "Był sobie pies" jest najfajniejsza :D
OdpowiedzUsuńOkładka jest niesamowicie ważna. Serio, kiedyś nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wiele czyni okładka.
OdpowiedzUsuńKsiążki Gaimana w tych pięknych wydaniach - uwielbiam :)
oj czyni, czyni :D
UsuńBardzo fajny post!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie mnóstwo polskich okładek bije na głowę te zagraniczne. "Promyczek" wydany w Polsce to arcydzieło, natomiast w innych krajach nie wywiera aż takiego wrażenia. Mamy się czym chwalić :)
Pozdrawiam! http://bookwormss-world.blogspot.com/
W większości polskie najpiękniejsze!
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł :-)
OdpowiedzUsuńJa co prawda nie sprawdzam wersji zagranicznych, ale z przyjemnością będę tu zaglądać, bo to wygląda interesująco :-)
bardzo mnie to cieszy :)
UsuńJestem fanką amerykańskiego podejścia do okładek i naprawdę nie wiem, czemu w ogóle się je zmienia. Jakby okładka nie mogła być wszędzie taka sama?
OdpowiedzUsuńw sumie tak. ale jak widać wyżej, nie zawsze amerykańskie są najładniejsze :D
UsuńJa również nigdy nie sprawdzałam wersji zagranicznych...a jak widać czasem warto - dla porównania.
OdpowiedzUsuńŚwietny post 😊
Pozdrawiam
http://cojaczytuje.blogspot.com
dziękuję :D
UsuńJa to nawet nie wiedziałam, że Był sobie pies był już wcześniej wydany w Polsce. Myślałam, ze to była nowość! XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
"Nigdziebądź" jest naprawdę fantastycznie wydane i pozostałe nie umywają się do niego :)
OdpowiedzUsuńNa niektóre okładki to aż patrzeć nie można... :) Polskie są na pewno najładniejsze, przynajmniej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę takie porównanie! Ale zdecydowanie polskie okładki są naprawdę ładne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ksiazkanaweekend.blog.pl
Czy ja już wspominałam, że lubię tę serię postów :D?
OdpowiedzUsuńW kwestii książek Kim - ja także jestem zwolenniczką polskich okładek.
Projektantka urzekła mnie najbardziej w wersji brytyjskiej.
Był sobie pies zdecydowanie wygrywa polską okładką! Gdyby nie Ty, nawet bym nie wiedziała, że Misja na czterech łapach to prawie (ze względu na tłumaczenie) to samo :P.
Dawca rzeczywiście najpiękniej prezentuje się we włoskim wydaniu.
nie wiem, ale możesz to wciąż powtarzać, bo to miłe :D ja nie wiedziałabym że Był sobie pies i Misja to to samo, jeśli nie uświadomiłby mnie ktoś w komentarzu do recenzji. taki research zrobiłam XD
Usuń