środa, 26 lipca 2017

"Tajemnica mirtowego pokoju" Wilkie Collins (107)



Pani Treverton przed śmiercią dyktuje swojej pokojówce treść listu do męża, wyjawiając w nim straszliwą tajemnicę. Sara Leeson zamiast oddać go adresatowi, ukrywa kartkę w niezamieszkanej części domu.

Początek historii ma miejsce w 1829 roku, po czym czytelnik zostaje przeniesiony do właściwej akcji, roku 1844, kiedy córka pani Treverton wychodzi za mąż. W tym momencie pojawia się pytanie, czy wydarzenia z przeszłości wpłyną na jej życie? 

Wilkie Collins żył w dziewiętnastym wieku, został okrzyknięty prekursorem powieści detektywistycznej. Książki napisane tak dawno temu mają to do siebie, że znacznie różnią się od współczesnej literatury. Czytając Tajemnicę mirtowego pokoju zastanawiałam się nad ich fenomenem. Chociaż powstały tak dawno temu, okazują się wciąż aktualne, mogą nas czegoś nauczyć, wskazać wzorce, którymi nawet teraz powinniśmy się kierować. Należałoby również zadać pytanie, czy dzisiejsze bestsellery, bombardujące nas z każdej strony powieści roku, dekady, będą pamiętane za 200 lat? Nie wiem. Ale wiem, że Wilkie Collins i inni twórcy tamtego czasu nie pogrążą się w zapomnieniu.
"Najsilniejsze więzi powstają między ludźmi, którzy są do siebie niepodobni."
Tajemnica jest pełna barwnych opisów i jeszcze barwniejszych dialogów. Bohaterowie rozmawiają ze sobą w sposób niespotykany w dzisiejszym świecie, pełnymi uprzejmości, długimi zdaniami. Całość napisana jest pięknym językiem, niezawierającym licznych archaizmów, za to odwzorowującym czas powstania i akcji. Książka daje współczesnemu czytelnikowi możliwość obserwowania dawnego życia, skupiając się wokół Porthgenna Tower - kornwalijskiej posiadłości. Bohaterowie nie są skomplikowani, wyraźnie rozgraniczono dobre i złe charaktery. Wątek listu sam w sobie nie jest zbyt skomplikowany, czuć, że to dopiero początki tego gatunku. Wydarzenia są na bieżąco dokładnie analizowane przez bohaterów, wszystko dzieje się spokojnie i powoli.

Bardzo spodobało mi się wydanie książki. Okładka przypomina starą fotografię. Chociaż wydanie ma twardą oprawę, jest w porównaniu do innych pozycji bardzo lekka. Ponadto, nie znalazłam w niej ani jednej literówki.

Tajemnica mitrowego pokoju to książka, którą można czytać powoli i spokojnie, rozkoszując się barwnymi opisami i dialogami. Takie powieści rządzą się własnymi prawami, zawierając w sobie duszę z dawnych lat. Warto od czasu do czasu sięgnąć po wiekową literaturę, mającą na celu - oprócz rozrywki - pokazać godne naśladowania wzorce.

ocena: 5/6 (Powyżej oczekiwań)

Za możliwość odbycia podróży do dziewiętnastowiecznej Anglii dziękuję Wydawnictwu MG.

Tajemnica mirtowego pokoju Wilkie Collins, tytuł oryginału: The Dead Secret, przełożyła: Joanna Wadas, Wydawnictwo MG 2017, 368 stron, 1/1

11 komentarzy:

  1. Cieszę się, że Ci się podobało. :) Koniecznie muszę sięgnąć po inne powieści tego autora, bo jestem ciekawa :)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na ogół nie sięgam po takie książki, ale w sumie Twoja recenzja mnie zaciekawiła i być może dam szansę tej lekturze. :)

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię od czasu do czasu zaszyć się w klasykach, ale i ten autor kusi mnie od jakiegoś czasu. Na pewno sięgnę, ale z dużym odstępem czasowym. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, "zaszyć się", bo na taką powieść trzeba mieć dużo czasu :D

      Usuń
  4. Okładka jest przepiękna! Piszesz o tej książce w sposób tak sentymentalny, że może i ja się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wydaje się naprawdę ciekawa. Z pewnością to dobra odskocznia od bombardujących nas z każdej strony młodzieżówek, które pojawiają się i znikają.
    Pozdrawiam!
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Nominowałam Cię do Book TAGU na moim blogu, zapraszam do odwiedzin :)

    http://iskraczyta.blogspot.com/2017/07/magiczna-ksiegarnia-book-tag.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale powiem szczerze, że mnie zaciekawiłaś, może kiedyś jesli będę miała okazję to się skuszę i przeczytam :D

    Pozdrawiam,
    http://pomiedzyrozdzialami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)