Czytam bardzo różne gatunki. Z reguły je ze sobą przeplatam tak, żeby nie czytać tego samego rodzaju książek, tylko wciąż trafiać na coś nowego. Tym razem zabrałam się za najnowszy romans Mii Sheridan, pt. Bez uczuć.
Prolog na chwilę wprowadza czytelnika w świat nastolatków. Szesnastoletnia Lydia zakochuje się z wzajemnością w pomocniku ogrodnika, Broganie. Jednak zamiast pięknej miłosnej historii, dochodzi między nimi do tragicznych w skutkach wydarzeń.
Właściwa akcja ma miejsce 7 lat później, kiedy role między kochankami się odwracają. Teraz to Brogan prowadzi dochodowy interes, a Lydia stara się uratować rodzinną firmę znajdującą się na skraju bankructwa. Jedyną osobą, która może jej pomóc jest właśnie mężczyzna, o ile uda mu się zapomnieć o dawnym upokorzeniu.
"Całował mnie tak, jakby tylko po to przyszedł na świat."
Na początku trudno było mi się wczytać w powieść, chociaż sam wstęp bardzo mnie zaciekawił. W pewnym momencie miałam nawet wrażenie, że akcja potoczy się podobnie, jak w przypadku nielubianych przeze mnie Pięćdziesięciu twarzy Greya, co wywołało na mojej twarzy grymas niezadowolenia. Na szczęście Mia Sheridan miała zupełnie inny pomysł niż E. L. James. W miarę rozwoju akcja nabierała dla mnie głębi. Słabszy początek wynagrodziły mi dalsze wydarzenia.
Nie zabrakło poczucia humoru, bo miejscami zdarzało mi się śmiać. Bohaterowie, a zwłaszcza Brogan są dosyć wyidealizowani, chociaż w tym przypadku zbytnio mi to nie przeszkadzało. Przecież sami idealizujemy gwiazdy, aktorki, członków tzw. elity. Bez uczuć to dla mnie podróż do świata śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku. Każdy z nas jest ciekawy, jak żyją Ci ludzie, chociaż jest to tylko tłem powieści.
"Jeżeli sam sobie nie przebaczysz, nigdy nie uwierzysz w jej przebaczenie."
Język książki jest pełen uczuć i emocji, dosyć lekki. Narracja jest prowadzona z punktu widzenia Brogana i Lydi. Jak przystało na romans, znalazło się również kilka scen erotycznych, na szczęście opisanych w niewywołujący zgorszenia sposób, ładnie ujętych w słowa. To się ceni :) Jedno zdanie z książki zapamiętam na długo: "Miłość nie prowadzi ksiąg rachunkowych.". Ten cytat tak bardzo mi się podoba, chociaż pewnie ma to związek z zawodowym zboczeniem :D
Bez uczuć jest zdominowane przez uczucia, zmieniające się jak w kalejdoskopie, bo przecież granica między miłością i nienawiścią jest płynna. Początek książki mnie znużył, niestety nie udało mi się odczuć opisanych emocji, na szczęście wynagrodziły mi to dalsze ciekawe wydarzenia i podejrzenie świata nowojorskiej elity. Ta książka nie zmieni waszego życia, nie sprawi, że dokonacie ważnego wyboru, ale zapewni Wam rozrywkę. Polecam kobietom, które lubią romanse :)
ocena: 4/6(Zadowalający)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Bez uczuć Mia Sheridan, tytuł oryginału: Ramsay, tłumaczenie: Małgorzata Kafel, wyd. Otwarte 2017, 388 stron, 1/1
Z tą autorką mam tak, że jednak książka jej mnie zachwyciła, inna już mniej mi się podobała. Dlatego jestem ciekawa tej książki. I skoro początek nie zapowiadał się dobrze, mam nadzieję, że nie zniechęcę się. :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie. "Bez słów" mnie totalnie zachwyciła, a ostatnio czytałam "Bez szans" i byla dla mnie średnia w porównaniu do tej pierwszej :) ciekawe jak ta :)
Usuńw takim razie jestem bardzo ciekawa "Bez słów", dodaję do listy :)
UsuńSama niedawno skończyłam tę książkę i choć nie byłam zachwycona, to przeżyłam z nią kilka miłych chwil. Widać tu typowy dla autorki schemat. Mimo wszystko z ciekawością sięgnę po kolejne powieści Mii Sheridan, mam nadzieję że może znów zachwyci mnie jak przy Bez Słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kochamy Książki
schematu jeszcze nie znam, bo to jej pierwsza książka, którą przeczytałam. miłej lektury :)
UsuńUff, myślałam, że będzie gorzej, (dobry cytat o rachunkach), i tytułowe uczucia są. Teraz moja kolej na tę książkę!
OdpowiedzUsuńmiłej lektury :)
UsuńNazwisko autorki obiło mi się o uszy, ale czytam mało romansów, tak więc z jej prozą nie miałam jeszcze styczności. Brzmi jednak zachęcająco, tak akurat na wakacyjne popołudnia, więc być może kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńto jest coś w sam raz na wakacyjne popołudnia. miłej lektury :)
UsuńPamiętam, że wypożyczyłam tę książkę z biblioteki, ale jednak się za nią nie zabrałam, sama nie wiem czemu. Muszę to chyba nadrobić. Nudny początek spotkałam w ostatnio czytanej książce, w której również później wydarzenia się rozwinęły (Zapraszam na recenzję) także myślę, że mimo wszystko sięgnę po tę pozycję!
OdpowiedzUsuńBuziaki ♥
https://sleepwithbook.blogspot.com/
albo masz bardzo dobrze zaopatrzoną bibliotekę, albo pomyliłaś tytuł z wcześniejszymi książkami (ojej, ile ja razy myliłam ten tytuł xd)
UsuńJuż jestem jej posiadaniu i na dniach na pewno przeczytam :D Lubie książki autorki i jak do tej pory żadna mnie nie rozczarowała. Niby są to takie czytadła, ale jakże przyjemne ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
miłej lektury :)
UsuńSłyszałam wiele dobrego o autorce. Sama chyba nie odnalazłabym się w takiej tematyce, ale nie przeczę, że to może być ciekawa lektura :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
jeśli nie lubisz takich klimatów, to nie ma się co męczyć :)
UsuńNiestety nie należę do grona kobiet, które z dziką namiętnością wczytują się w coraz to nowsze romanse. Uważam, że ta pozycja raczej nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńto nie jest książka dla każdego :)
UsuńChcę ją przeczytać, ale zrobię to jak opadnie szał na nią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Tori Czyta
dobre podejście :D miłej lektury :)
UsuńTo nie mój gatunek, ale może kiedyś spróbuję, może akurat mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do mnie.
Nie miałam jeszcze przyjemności poczytać czegoś pani Sheridan i nie jestem pewna, czy ta książka to zmieni. Niemniej, lubię od czasu do czasu przeczytać jakiś romansik, więc może, może :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
S.
nieksiazkowy.blogspot.com
Czytałam. Myślałam, że dostanę trochę więcej emocji, ale i tak było dobrze, podobało mi się. ;) Zresztą opinia jest na blogu. ;d
OdpowiedzUsuń