Ostatnio młodzieżówki pociągają mnie coraz mniej, w miarę jak każda kolejna, którą kiedyś czytałam, znika w mojej pamięci, a tytuły i wydarzenia zlewają się w jedną całość. To pewne, że nie będę już czytać wielu książek skierowanych do młodzieży, bo zwyczajnie z nich wyrosłam. Mając te 22 lata na karku potrzebuję czegoś więcej niż przesłodzonych schematów, zachowujących się jak dzieci lub nad wiek dorosłych bohaterów. Nudzi mnie to. Ale chwileczkę! Przecież Trylogia Czasu Kerstin Gier, o której dziś piszę, zalicza się do młodzieżowej fantastyki. A to coś zupełnie innego niż zwykłe obyczajówki dla nastolatków.
Cała rodzina Gwen z zapartym tchem czeka na pierwszą podróż w czasie jej kuzynki Charlotty, która całe życie była do niej przygotowywana. Okazuje się jednak, że gen warunkujący przemieszczanie się do przeszłości posiada nie ona, a Gwen.
Duże obawy, duże zaskoczenie
Bałam się tej książki, chociaż słyszałam o niej dużo dobrego. Po pierwsze, jest skierowana do młodzieży, do której ja już przestaję się zaliczać. Po drugie, autorka jest Niemką. Nie, żebym była uprzedzona czy coś, ale jestem nastawiona do niechętnie do przedstawicieli tej narodowości. Ale kto nie próbuje, ten nie wygrywa, prawda?
Już od pierwszej strony wiedziałam, że ta książka jest strzałem w dziesiątkę. Jak już mówiłam, młodzieżówki i fantastyka dla młodszych czytelników to coś zupełnie innego. Kerstin Gier skutecznie wciągnęła mnie w świat Gwen. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, szczególnie za jej szczerość i prawdę, którą emanuje. Dziewczyna jest do bólu realistyczna, zachowuje się dokładnie tak, jak przystało na nastolatkę. W dodatku próbuje obrócić w żart niełatwą sytuację, w której się znalazła. Tak jak polubiłam Gwen, od samego początku czułam niechęć do jej kuzynki, Charlotty, wręcz ciesząc się z jej krzywdy. Było to zamierzone, bo bohaterka została przedstawiona negatywnie. Nie potrafię określić swojego stosunku do wyszkolonego już podróżnika w czasie, Gideona. Postrzegam go raczej pozytywnie, jednak z konkretną oceną będę musiała poczekać do lektury drugiego tomu Trylogii Czasu. Jeśli zaś chodzi o Niemców, to jedyną niemiecką częścią tej książki jest autorka - akcja dzieje się w Wielkiej Brytanii :)
"Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki."
Nieskomplikowana fabuła jest w tym przypadku zaletą książki, bo dzięki temu atmosfera nabiera lekkości. Opowieść Charlotty jest pełna śmiesznych sytuacji, a jej podejście sprawia, że czytelnik od samego początku jej kibicuje. Kerstin Gier miała dobry pomysł, jeszcze lepiej wcieliła go w życie. Idea podróży w czasie i rozgrywających się na przestrzeni wieków wydarzeń zaciekawiła mnie i sprawiła, że z przyjemnością poznam dalsze losy Gwen i Gideona, a także rozwiązanie zagadki. Ciekawym dodatkiem są też informacje o modzie z dawnych lat. Podróżnicy nie mogą się przecież wyróżniać! Wydawnictwo Media Rodzina dołożyło wszelkich starań, żeby książka wyglądała świetnie. Jest wydana w twardej oprawie, duża czcionka ułatwia czytanie, a oba tomy bardzo do siebie pasują.
Czerwień rubinu to porywający wstęp do nieskomplikowanej, ale wciągającej i przyjemnej historii. Pozwoli odpocząć po ciężkim dniu, a także wybrać się w podróż do przeszłości. Polecam wszystkim, którzy tak jak ja lubią fantastykę, nie tylko taką dla dorosłych. Już wkrótce zabieram się za kolejny tom!
Trylogia czasu
Czerwień rubinu | Błękit szafiru | Zieleń szmaragdu
Czerwień rubinu Kerstin Gier, tytuł oryginału: Rubinrot, tłumaczenie: Agata Janiszewska, wyd. Media Rodzina 2017, 340 stron, 1/3
Trylogia czasu kusi mnie już od jakiegoś czasu, więc chciałabym w końcu zapoznać się z tymi książkami. I muszę przyznać, że bardzo podobają mi się okładki. ;)
OdpowiedzUsuńOkładki są super, szczególnie podobają mi się te czarne detale ❤
UsuńOkładki są prześliczne i bardzo kuszą, ale treść również. Niedługo się za te książki zabiorę, mam nadzieję. :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury 😀
UsuńMuszę sobie machnąć tę trylogię jeszcze raz, bo dobrze wspominam, a styczność miałam na pierwszym roku studiów, czyli cztery lata temu. To jedne z przyjemniejszych młodzieżówek, które czytałam :)
OdpowiedzUsuńTo będzie bardzo przyjemna podróż, jeśli tak 😁
UsuńRaczej nie jest to mój gust czytelniczy, ale okładki bardzo mi się podobają.:)
OdpowiedzUsuńOkładki są przepiękne i od dawna kuszą mnie bym po nie sięgnęła :D Także, po twojej recenzji nie pozostaje mi już chyba nic innego, jak w końcu to zrobić :D Pozdrawiam Książkowa Dusza
OdpowiedzUsuńNie masz wyjścia 😂 udanej lektury 😀
UsuńHmm, czytam twoją recenzję i zarazem chcę przeczytać książkę i nie chcę, bo to takie nastoletnie... sama nie wiem
OdpowiedzUsuńPOCZYTAJ ZE MNĄ!
Marta, daj się przekonać 😁
UsuńTa trylogia prześladuje mnie już od jakiegoś czasu, jednak przekonana, że jest ona skierowana do młodszej młodzieży, dałam się na spokój. Widzę jednak, że nie, więc może, może po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
http://slowoposlowie.blogspot.com/
skierowana jest do młodszych, ale co z tego, skoro podoba się starszym :D
UsuńNaprawdę sporo słyszałam o tej książce. Mimo nazwiska autorki nawet przez myśl mi nie przeszło, że może być Niemką :) Też mam spore obawy, ale i mnie bardzo ciągnie do tych książek. Pewnie kiedyś zagoszczą i na mojej półce.
OdpowiedzUsuńnazwisko nazwiskiem, ale imię jest przecież typowo niemieckie :D
UsuńLubię książki o tematyce podróży w czasie, więc myślę, że i ta mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńudanej lektury :)
UsuńKsiążki są pięknie wydane, mam je w planach ale jeszcze nie miałam okazji ich czytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Całą trylogię mam już za sobą i bardzo mi się podobała. :)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę! mam nadzieję, że moje wrażenia będą takie same :)
UsuńJa cały czas walczę, żeby w jakiejś sensownej cenie upolować te stare okładki, które bardziej mi się podobały :D
OdpowiedzUsuńBoska recenzja, książki interesują mnie już jakiś czas, więc fajnie, że Tobie się podobały. Może i ja się nie zawiodę :D
Obie części, które pamiętam do dziś. <3
OdpowiedzUsuń