W sierpniu czytałam Życie pasterza Jamesa Rebanksa, które zdecydowanie mnie zachwyciło. Dlatego zaczęłam szukać podobnych książek, opisujących życie w otoczeniu przyrody. Właśnie tak trafiłam na Prywatne życie łąki.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to cudowne wręcz wydanie. Matowa, lekko chropowata okładka w prostej kolorystyce jest dla mnie piękna, kontrastuje z zielono-czarną wklejką, która oczaruje nawet najbardziej wymagającego czytelnika. Zewnętrzne części stron są zielone, a tekst uzupełniają czarno-białe rysunki. Wydanie jest zachwycające!
Książka jest podzielona na 12 miesięcy, każdemu z nich patronuje jakiś gatunek zwierzaka, ptaka lub rośliny. Nie znaczy to, że autor skupia się wokół jednego zagadnienia - w dzienniku opisuje wszystkie najważniejsze zmiany, jakie zaszły na jego łące.
"Rolnicy ze wzgórz zwykle są zbyt biedni, by w jakikolwiek sposób zmieniać krajobraz. Albo żeby spryskać go hektolitrami herbicydów. Najlepszym środkiem ochrony przyrody jest ubóstwo."
Lewis-Stempel jest przyrodnikiem z zamiłowania, a jego pasję czuć w każdym słowie, jakim opisuje swój świat, czyli łąkę. Widać również wielki szacunek do każdego, nawet najmniejszego stworzenia. Autor wie, że jego obecność jest częścią większego planu, a jej brak mógłby oznaczać katastrofę. Jako zwolennik tradycyjnego rolnictwa pokazuje zmiany, jakie zaszły wśród angielskich terenów zielonych, a także, jak powstały łąki.
"Lisica. jej wystarczy, gdy raz dopisze jej szczęście. Kret musi mieć szczęście przez cały czas."
Najbardziej zainteresowały mnie części poświęcone zwierzętom żyjącym w pobliżu tej łąki, czyli lisom, borsukom. Zastanawiam się, jak udało się autorowi podejść tak blisko, obserwować je i pozostać niezauważonym. Wykazał się on niesamowitą wiedzą na temat omawianych gatunków, a także odwoływał się do dzieł innych pisarzy przyrodników, przytaczając np. prace George Orwella.
"Łąka nie jest tworem naturalnym, powstaje w wyniku relacji miedzy naturą, człowiekiem i zwierzęciem. W swojej najdoskonalszej formie osiąga stan niemal mistrzowskiej równowagi."
Gdybym wcześniej nie czytała książki Rebanksa, byłabym zachwycona Prywatnym życiem łąki. To znaczy jestem zachwycona wydaniem, ale w samej treści zabrakło mi tej głębi, którą odnalazłam w Życiu pasterza. Po krótkim zastanowieniu doszłam do wniosku, że tytuł zdradza wszystko. Prywatne życie łąki dotyczy jej mieszkańców, fauny i flory, a Życie pasterza - człowieka opiekującego się owcami. Dlatego jeśli szukacie książki o gatunkach, które można spotkać również na polskich łąkach - polecam opisywaną dziś książkę, a jeżeli czegoś bardziej o życiu ludzi pracujących fizycznie na roli, sięgnijcie po Rebanksa.
ocena: 5/6 (Powyżej oczekiwań)
Prywatne życie łąki John Lewis-Stempel, tytuł oryginału: Meadowland: The Private Life of an English Field, przełożył Maciej Miłkowski, wyd. Poznańskie 2017, 312 stron, 1/1
Ta książka raczej nie jest dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńOstatnio pojawia się coraz więcej tego typu książek a ja dalej nie potrafię zrozumieć ich fenomenu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
My fairy book world
a ja rozumiem go, szczególnie wiosną :D
UsuńMnie niestety nie interesują takie książki :) Może kiedyś się do nich przekonam :) bookinoman.blogspot.com
OdpowiedzUsuńa czytałaś już jakąś podobną? :D
UsuńWydanie jak zwykle cudowne <3 Ostatnio pani przede mną w kolejce wypożyczała Życie pasterza, a moje serce się łamało, bo sama chciałam to czytać...
OdpowiedzUsuńhttp://pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com/2018/04/sonce-i-jej-kwiaty-monolog-z-ksiazka-w.html
niestety znam to uczucie. łączę się w bólu :(
UsuńMusi być ciekawa :) Może wkrótce się skuszę.
OdpowiedzUsuńudanej lektury :)
UsuńNie rozumiem co te książki mają w sobie, że powstaje ich cała masa. W sumie nawet nie chce tego zrozumieć. Na pewno po nie nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążka w 100% w moim guście :) na Twoich zdjęciach wygląda na rzeczywiście pięknie wydaną.
OdpowiedzUsuńKinga
Wiesz... to jednak lektura nie dla mnie. ;p
OdpowiedzUsuń