czwartek, 19 lipca 2018

"Jak upolować pisarza" Sally Franson (159)


Książka, o której dziś Wam opowiem to debiut amerykańskiej autorki, Sally Franson. W Polsce już przed premierą zbierała skrajne opinie, więc tym bardziej byłam ciekawa tego, jak ją odbiorę. 


Casey otrzymuje od szefowej ważne zadanie, polegające na pozyskiwaniu znanych autorów do nowego projektu agencji reklamowej, w której pracuje. 

Czytałam pierwszy rozdział tej książki nie do końca wiedząc, co się tam wydarzyło. Zachowanie Casey, będącej główną bohaterką jak i narratorem powieści było co najmniej dziwne, czasem nawet irytujące. Na samym początku myślałam, że może to konsekwencja jakiejś trudnej przeszłości, ale nie dajcie się zwieść. Casey zdarza się robić bardzo głupie rzeczy, według niej śmieszne, dla czytelnika zwyczajnie niesmaczne. Było w tym dużo przesady, jednak z czasem doceniłam ironiczne podejście do życia bohaterki.

Wraz z postępującą akcją zauważyłam, że można porównać tę powieść do sinusoidy. Denerwowałam się słabszymi momentami, a chwilę później zachwycałam się pojedynczym zdaniem, i tak w kółko przez pierwszą połowę tej książki. Nie opuszczało mnie też wrażenie bezcelowości wszystkich tych wydarzeń. Widzicie, bohaterka wplątała się w pewne kłopoty. Z tym, że domyśliłam się, co się stanie już w momencie popełniania przez nią błędu. 
"Okazało się, że jeśli tylko zamkniesz oczy, jesteś w stanie uwierzyć absolutnie we wszystko na temat danej osoby, nawet jeśli dowody wskazują na coś kompletnie przeciwnego."
Dopiero około 250 strony, kiedy akcja nabrała tempa, na horyzoncie pojawiła się wizja ciekawszego zakończenia, szkoda, że dopiero wtedy. Najmocniejszą stroną tej książki jest zdecydowanie przemówienie Casey, stanowiące puentę powieści. Jest to jeden z nielicznych elementów, dla których według mnie warto poświęcić jej swój czas.

Lubię spójne okładki. Książka Sally Franson jest ładnie wydana, ale nie mogę nie przyczepić się do słowa powieść, umieszczonego po prawej stronie. Trudno mi zrozumieć motywację Wydawcy w tym względzie. Przecież wystarczy spojrzeć na tył okładki i już wiadomo, z czym mamy do czynienia. 

Jak upolować pisarza? to też trafne przedstawienie wielkomiejskiej społeczności, skupionej na karierze, nie liczącej się z innymi. Casey musi zmierzyć się z bezwzględnym światem biznesu, dlatego ten obraz nie stanowi jedynie tła. Reprezentują go konkretni bohaterowie, szkoda tylko, że (czytelnikowi a nie bohaterce) łatwo się domyślić, kto jest wilkiem w owczej skórze.
"Uważaj na to, co mówią o tobie ludzie posiadający władzę - powiedziała. - Zwykle kryje się za tym chciwość."
Debiutancka powieść Sally Franson ma wady i zalety. Szczególnie rozczarowała mnie początkowa bezcelowość akcji, mało wnoszące wydarzenia, ale doceniłam ironię Casey i puentę powieści. Myślę, że to dobra książka na lato - lekka, niewymagająca, o ile nie będziecie mieli co do niej zbyt wielkich oczekiwań.

ocena: 5/10

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania powieści.



Jak upolować pisarza? Sally Franson, tytuł oryginału: Lady's guide to selling out, tłumaczenie: Joanna Dziubińska, wyd. Znak 2018, 377 stron, 1/1

3 komentarze:

  1. Ten tytuł zupełnienie mnie do siebie nie przekonuje. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, książka chyba nie dla mnie :/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zapowiada się zbyt dobrze - a przynajmniej dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)