Podróż poślubna powinna być wspaniałym czasem, pozwalającym młodej parze nacieszyć się sobą. Po ślubie Erin i Mark wyjeżdżają na dwa tygodnie na jedną z wysp Polinezji Francuskiej, chcąc korzystać ze słońca, wody i bliskości. W tym bajkowym klimacie wydarzy się jednak coś, co na zawsze zmieni ich życie i przerwie wakacyjną sielankę.
Pierwszy rozdział Pod wodą jest naprawdę mocny. Kobieta kopie grób, nie wiemy nic poza tym, jak ciężka jest to praca. Chwilę później cofamy się w czasie i słuchamy opowieści Erin o zwykłym, codziennym życiu, wciąż z tyłu głowy pamiętając o tajemniczym grobie. Jak to się stało, że zaledwie dwa miesiące później młoda kobieta będzie do tego zmuszona?
Właściwy początek książki to spokojny wstęp o umiarkowanej akcji, z jednej strony wydawał mi się trochę przydługi, a z drugiej był mocno sugestywny. To wszystko za sprawą narracji, bo niektóre elementy wybiórczej opowieści Erin wydawały mi się zbędne. Mogłaby pominąć kilka szczegółów, za to opowiedzieć o bardziej istotnych rzeczach. Jednak równocześnie zastanawiałam się, jaki związek mają wspominane przez nią wydarzenia z tym, co czeka ją już za miesiąc czy dwa.
Mamy do czynienia z thrillerem, więc bardzo czekałam na zagęszczenie akcji. Pojawiło się gdzieś w okolicach 150 strony, kiedy to młoda i zakochana para znajdowała się w podróży poślubnej. Opowieść Erin nabrała tempa, pojawiło się też wyczekiwane przeze mnie napięcie, które utrzymało się aż do samego końca. Podobał mi się kontrast między wymarzonymi wakacjami w raju, a tym, czego zupełnie przypadkiem doświadczyli bohaterowie. Zdarzyło się kilka momentów, kiedy zachowanie kobiety mnie denerwowało. Było trochę tak, jakby sama chciała ściągnąć na siebie zagrożenie, działając pod wpływem chwili. Na szczęście nie powodowało to odkładania książki, bo w końcu byłam ciekawa, co stanie się dalej. Erin do pewnego momentu nie nadawała się na wspólnika w przestępstwie.
Ciekawym aspektem tej powieści jest jej tło, a mianowicie historie trzech osób, przebywających w więzieniu z bardzo różnych powodów. To właśnie postawy Holli, Aleksy i Eddiego sprawiły, że po odłożeniu książki moja głowa była pełna myśli. Trochę miałam nadzieję, że te historie połączą się z głównym wątkiem, i chociaż w jakiś sposób go uzupełniły, pozostały odrębne.
Samo zakończenie nie było zaskakujące ani skomplikowane, bo odkryłam prawdziwe powiązania jakąś stronę wcześniej, niż zrozumiała je Erin. Cóż, na moją korzyść działa fakt, że to nie ja miałam porządnie rozbitą głowę. Jednak przez cały czas kobieta kierowała się ludzkimi odruchami, jest dobrze wykreowana, bo przecież każdy popełnia błędy. Szkoda mi tylko postaci Marka - ten został potraktowany trochę po macoszemu, co obok zakończenia jest głównym rozczarowaniem.
Samo zakończenie nie było zaskakujące ani skomplikowane, bo odkryłam prawdziwe powiązania jakąś stronę wcześniej, niż zrozumiała je Erin. Cóż, na moją korzyść działa fakt, że to nie ja miałam porządnie rozbitą głowę. Jednak przez cały czas kobieta kierowała się ludzkimi odruchami, jest dobrze wykreowana, bo przecież każdy popełnia błędy. Szkoda mi tylko postaci Marka - ten został potraktowany trochę po macoszemu, co obok zakończenia jest głównym rozczarowaniem.
"Prowokować ludzi tym, czego nie mogą mieć, możesz jedynie do czasu. Do czasu też możesz nimi pomiatać - dopóki się nie odwrócą i nie odegrają."
Chciałam przeczytać tę powieść szczególnie ze względu na Catherine Steadman, aktorkę, którą znam z mojego ukochanego serialu Downton Abbey. Chociaż autorka zdecydowała się na proste rozwiązania, umie utrzymać napięcie, a także zainteresować czytelnika, na początku powieści umieszczając jeden z jej najciekawszych rozdziałów. Cieszę się, że mogłam obserwować rozwój wydarzeń z punktu widzenia Erin, bo dzięki temu miałam okazję poznać motywy każdej decyzji, którą podjęła. Pod wodą ma też kilka wad, ale nie można zapominać, że to debiut, a w takim przypadku możemy przymknąć na nie oko i cieszyć się zaletami. A także czekać na kolejne książki.
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
Ocena: 6/10
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
Pod wodą Catherine Steadman, tytuł oryginału: Something in the water, przełożył Jacek Żuławnik, wyd. Burda Książki 2018, 445 stron, 1/1
Będę pamiętać tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńsuper, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńBardzo lubię takie książki. Coś w sam raz dla mnie!
OdpowiedzUsuńudanej lektury :)
UsuńChyba nie moje klimaty :(
OdpowiedzUsuńLubię czytać debiuty artystów, bo wtedy nie mam żadnych oczekiwań wobec książki, po prostu ją czytam, więc chętnie przeczytam i tę pozycję. :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że ci się uda :)
Usuń