Wydawnictwo MG od jakiegoś czasu wznawia powieści sióstr Bronte w nowych wydaniach. Każda książka ma swój własny kolor, ale ich szata graficzna jest spójna. Pięknie prezentują się na półce, dlatego jako okładkowa sroka jestem bardzo zadowolona z tego, że również Shirley dołączyła do mojej biblioteczki. Jeśli jesteście ciekawi, co kryje się pod tą okładką, zapraszam do rozwinięcia :)
Robert Moore chce sprowadzić do fabryki nowe maszyny, które usprawnią produkcję. Nie podoba się to części okolicznych mieszkańców, dlatego decydują się zaatakować transport.
Początek tej powieści był dla mnie trudny, szczególnie ze względu na dużą ilość szczegółowych opisów, które wymagały skupienia, by poza rozkoszowaniem się bogatym językiem, wyłowić z nich najbardziej istotne kwestie. Przyznam, że zdarzyło się nawet kilka zwyczajnie nudnych akapitów, przez które miałam ochotę odłożyć książkę i już do niej nie wracać. Cieszę się, że tego nie zrobiłam.
"Najważniejszą wiedzą, którą człowiek powinien posiąść, jest znajomość samego siebie i kierunku, w którym on podąża."
Dopiero około dwusetnej strony poznajemy tytułową Shirley i jest to moment przełomowy. Shirley jest jak na tamte czasy bardzo odważną i niezależną kobietą, choć ma zaledwie osiemnaście i pół roku. Jednak moją ulubioną postacią jest cicha i posłuszna Caroline, którą cenię szczególnie za jej wytrwałość.
Chociaż akcja pozostaje jednostajna, wprowadzenie na pierwszy plan kobiet sprawia, że powieść jest już o wiele ciekawsza. Przyjaźń Caroline i Shirley nakreśla problematykę utworu: jaka przyszłość czeka kobiety stanu wolnego? Nie one jedyne sprzeciwiają się roli kobiety jako własności męża. Warto doczytać, gdzie zaprowadzą je marzenia o staropanieństwie. Autorka pokazała również stosunek innych członków społeczeństwa do postępowania bohaterek.
"Ludzkie serce potrafi wiele ścierpieć. Potrafi pomieścić w sobie więcej łez, niż ocean mieści w sobie wody. Nigdy nie wiemy, jak głębokie-jak szerokie jest nasze serce, póki nieszczęście nie napędzi nad nie chmur i nie zacznie na nie spływać czarny deszcz."
Powieść Charlotte Bronte była dla mnie trochę czekaniem. Najpierw czekałam na pojawienie się tytułowej Shirley, a później na ujawnienie się narratora. Na jakiś znak, którym ta osoba zdradzi swoją tożsamość. Ale to nie tym razem.
Doceniłam kunszt pisarski autorki, a także jej umiejętność dokładnego budowania bohaterów. Początek był średni, ale im dalej, tym bardziej byłam zadowolona z tej lektury. Bliżej jej do Wichrowych wzgórz, niż mojej ulubionej powieści sióstr Bronte, czyli cudownej Lokatorki z Wildfell Hall. Polecam Shirley paniom, które lubią spokojną akcję i chcą przenieść się o kilka epok wstecz. Lektura w sam raz na zbliżającą się jesień.
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
Shirley Charlotte Bronte, tytuł oryginału: Shirley, przekład: Magdalena Hume, wyd. MG 2018, 633 strony, 1/1
Będę miała na uwadze ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńudanej lektury :)
UsuńZ pewnością sięgnę po ''Shirley'' - lubię powieści sióstr Bronte. Mam nadzieję, że pozytywnie zaskoczy! :)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę! udanej lektury :)
UsuńCzytałam "Wichrowe wzgórza" i nie byłam zachwycona tą książką, choć na pewno była bardzo klimatyczna. "Shirley" zaciekawiła pokazaniem problemu staropanieństwa, może kiedyś sięgnę, ale nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kulturalny rozgardiasz
Szczerze mówiąc, Emily ma zupełnie inny styl niż Charlotte, dużo bardziej lubię tę drugą (Jane Eyre i Wichrowe były moimi lekturami na studiach :)). Dlatego moze warto dać szansę drugiej z sióstr? :) Mnie osobiście Shirley kusi!
Usuńkoniecznie daj szansę! :D
UsuńZnam tylko "Wichrowe wzgórza", więc twórczość sióstr Bronte jeszcze przede mną. :)
OdpowiedzUsuńnarobiłam Ci apetytu? :D
UsuńUwielbiam angielską klasykę 💕
OdpowiedzUsuńAle czy Mg nie poucinało czegoś z treści?
nie czytałam innych wersji, więc nie jestem w stanie odpowiedzieć :(
UsuńKocham Wichrowe Wzgórza! Dlatego teraz koniecznie chcę przeczytać tę książkę! Chociaż pewnie zrobię to gdy zrobi się trochę chłodniej, bo jakoś klasyki lepiej się wtedy czyta!
OdpowiedzUsuńw sumie masz rację, że najlepiej pod kocykiem, z gorącą herbatką i szumem deszczu w tle :D
UsuńZ klasykami u mnie różnie, lubię oglądać ekranizację, ale nie czuję żebym mogła przeczytać taką poważną książkę, bo nie wydaje mi się żebym mogła zrozumieć z niej chociaż 50%.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
zawsze można próbować, a może akurat wyciągnie się z niej dużo dobrego :)
Usuń