Pierwszy raz usłyszałam o tej książce jeszcze przed premierą, czytając jedną z recenzji na Instagramie. Już wtedy byłam pewna, że koniecznie muszę sięgnąć po Sierotę, bestię, szpiega, bo nawet sam pomysł na książkę wydał mi się bardzo interesujący. O moich wrażeniach z tej lektury piszę poniżej.
Piętnastoletnia Sara musi uciekać przed nazistami, zostawiając umierającą matkę we wraku rozbitego samochodu. Trafia na mężczyznę, który jak się później okaże, ma z nią o wiele więcej wspólnego, niż mogło się wydawać.
Kiedy otworzyłam tę książkę po raz pierwszy, miałam wrażenie, jakby jej akcja zupełnie mnie wciągnęła. Nie było żadnego wstępu, a już na samym początku obserwowałam bohaterkę, która znalazła się w straszliwej sytuacji, podziwiając jej odwagę. Zupełnie zapomniałam o czekających na mnie tego dnia obowiązkach, jedyne, co miałam ochotę robić, to w dalszym ciągu śledzić losy Sary.
"Nie daj się nabrać. To oznacza tylko, że nie potrafisz odczytać jego emocji, a nie, że ich nie ma."
Bardzo jej współczułam, trzymając kciuki za to, żeby miała szczęście. Podziwiałam jej hart ducha i to, jak silna potrafi być. Wcale nie znaczy to, że ta bohaterka jest idealizowana, dlatego jej kreacja przypadła mi do gustu. Pojawiły się też elementy, które sprawiały, że nazywam tę książkę wyjątkową, dotyczyły one właśnie głównej bohaterki. Ale żeby nie psuć Wam niespodzianki, nie będę zdradzać, co sprawiło, że w powieściach dla młodzieży nie znajdziemy podobnej do niej dziewczyny. Szczerze mówiąc trudno było mi się z nią rozstać. Zakończenie przyszło zdecydowanie zbyt szybko, ponieważ ta książka mimo ciężkiej tematyki ma w sobie pewną lekkość, powodowaną głównie mnogością wydarzeń i przewagą dialogów nad opisami.
Trudności w odczuwaniu radości z tej lektury przysparza nam fakt, że akcja rozpoczyna się w sierpniu 1939 roku, tuż przed wybuchem wojny światowej. I chociaż znamy te wszystkie daty z lekcji historii, dopiero w tym momencie stają nam przed oczami jako prawdziwe wydarzenia. Matt Killeen pokusił się o uchwycenie młodego pokolenia Niemców, pokazując, czego uczono ich w szkołach. To przerażające, jak łatwo sprawić, żeby jedna grupa ludzi aż tak mocno nienawidziła drugiej. Niektóre wątki dotyczą też Polaków, dlatego są szczególnie bolesne.
"Sara wiedziała, że nie wolno oceniać po pozorach. Niezależnie od tego, czy młodzi czy starzy, wysocy czy niscy, brzydcy czy piękni, wysportowani czy grubi - wszyscy byli zdolni do czynienia dobra - i o czym wiedziała z doświadczenia - do zadawania bólu i cierpienia."
Sierota, bestia, szpieg to coś w rodzaju wyjątkowego thrillera, ale skierowanego do młodzieży, chociaż według mnie zadowoli również dorosłych odbiorców. Młodzi czytelnicy będą zachwyceni postacią Sary, a przy okazji zupełnie bezboleśnie otrzymają ważną lekcję historii. Historia Żydówki, która trafiła pod przykrywką do elitarnej niemieckiej szkoły pozostanie w mojej pamięci na długo, zajmując zaszczytne miejsce w mojej biblioteczce. Zachęcam Was żebyście dali się jej porwać zastanawiając się, który z bohaterów jest tytułową Sierotą, bestią, szpiegiem. A może to jedna i ta sama osoba?
ocena: 9/10
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość cofnięcia się w czasie i poznania Sary.
Sierota, bestia, szpieg Matt Killeen, tytuł oryginału: Orphan, monster, spy tłumaczył Miłosz Urban, wyd. Media Rodzina 2018, 446 stron, 1/?
To już chyba nie dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem intrygująco! Możliwe, że po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńkoniecznie! udanej lektury :)
UsuńKsiążka warta przeczytania, więc muszę to zrobić!
OdpowiedzUsuńTeż po raz pierwszy usłyszałam o tej książce przed premierą i jej fabuła wydaje mi się niesamowita, w życiu bym nie wpadła na taki pomysł. Zwykle książki historyczne nie przypadają mi do gustu, ale mimo to mam ochotę, żeby przeczytać "Sierotę, bestię, szpiega".
OdpowiedzUsuń