Niektóre książki mają w sobie coś tak niesamowitego, że już od pierwszej strony pomiędzy nią i czytelnikiem zwyczajnie coś zaskakuje. To tak, jakby automatycznie przełączono jakąś dźwignię. Skutkiem tego jest: ze strony książki - szelest stron, a czytelnika - zadowolenie. Dziś opowiem Wam o książce, która od samego początku zdobyła moje serce.
Życie jedenastoletniej Morrigan Crow zupełnie odbiega od znanych nam standardów. Sprowadza na innych same nieszczęścia, bo od urodzenia jest przeklęta. Na szczęście dla wszystkich poza nią zbliża się Przesilenie, a wraz z nim życie Morrigan dobiegnie końca. Tak dzieje się zawsze w przypadku przeklętych dzieci, ale czy i tym razem?
Zupełnie nie spodziewałam się, że ta książka wywoła we mnie tak wielki zachwyt! Od samego początku czytałam ją z zainteresowaniem, podziwiając wyobraźnię autorki. Zabrała nas w podróż do krainy zwanej Nevermoor, gdzie wiele opisanych elementów było dla mnie wyzwaniem, bo musiałam się na chwilę zatrzymać i przełamać zakotwiczone w mojej głowie schematy, żeby ujrzeć oczami wyobraźni te niesamowite obrazy.
"- Co się stanie, jeśli zamknę oczy? - zainteresowała się.
- Przegapisz najfajniejsze."
Osobliwi bohaterowie nadali temu debiutowi jeszcze więcej charakteru. Morrigan jest przebiegłą i inteligentną dziewczynką, którą polubiłam od samego początku, współczując jej sytuacji, w jakiej się znalazła. Chwilę później już trochę jej zazdrościłam, że może przeżyć te wszystkie niesamowite przygody. Drugą wartą uwagi postacią jest pełniący rolę nauczyciela Jupiter North, postać pełna uroczych sprzeczności - z jednej strony powszechnie poważany, zajmujący wysokie stanowisko mężczyzna, z drugiej jest tajemniczy i sprawia wrażenie roztrzepanego.
Podobno jest to książka młodzieżowa. Powiedziałam podobno, ponieważ już od dobrych kilku lat nie należę do tej grupy, a czerpałam z czytania niesamowitą przyjemność. Jest napisana lekkim językiem, jednak pełnym zapadających w pamięć nazw własnych, które z pewnością stanowiły wyzwanie dla tłumacza. Wiele razy się też śmiałam, bo jak się okazało, poczucie humoru Morrigan okazało się pokrywać z moim.
Całość oparta jest na znanym nam dobrze schemacie, jednak bohaterowie i ich świat okazał się na tyle wyjątkowy, że wcale mi to nie przeszkadzało. Śledziłam wydarzenia z wypiekami na twarzy i przypomniałam sobie czasy, kiedy będąc w wieku głównej bohaterki po raz pierwszy odkrywałam takie baśniowe powieści fantastyczne. Jestem przekonana, że ta książka przypadnie do gustu również młodszym czytelnikom, do których jest kierowana. Znajdą oni w niej poza wciągającą akcją i zapadającymi w pamięć bohaterami również elementy, które rozwiną wyobraźnię i postawy godne naśladowania. Natomiast dla czytelników w moim wieku poza wcześniej wymienionymi zaletami będzie to po prostu świetna podróż do wyjątkowego świata, która na chwilę pozwoli nam poczuć się znów jak dziecko.
"Pewne chwile i zdarzenia z przeszłości przyczepiają się do ludzi i przedmiotów, a potem tkwią przy nich latami tylko dlatego, że nie mają dokąd pójść. Z biegiem czasu część się zaciera, odrywa albo po prostu ginie, jednak niektóre pozostają na zawsze. Dotyczy to szczególnie dobrych wspomnień albo tych wyjątkowo złych."
Przypadki Morrigan Crow to debiut Townsend, w co trudno mi uwierzyć. Już teraz nie mogę doczekać się kontynuacji pt. Wundermistrz. Powołanie Morrigan Crow, która ukaże się w Polsce już wiosną. A tymczasem szczerze polecam Wam tę magiczną książkę. Poza wspomnianymi wcześniej zaletami, zmieni ona Wasze postrzeganie parasolek, które już nigdy nie będą tylko osłonami od deszczu. Brzmi intrygująco, prawda?
Takie debiuty lubię. Przyznam, że ta książka mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe uczucie, kiedy debiuty są tak bardzo dobre. 😊
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj i również bardzo polecam :)
OdpowiedzUsuńJak brakuje mi właśnie takich światów, w których mogłabym się zakopać z gorącą herbatą i myśleć o nich w kółko. No i rewers ogromnie mnie zaciekawił. :D
OdpowiedzUsuń