Grafika z okładki autorstwa Tomasza Majewskiego.
Marta Kisiel jest jedną z tych polskich autorek, po której książki mogę sięgać bez obawy, że się rozczaruję, bo każda z nich ma w sobie coś wyjątkowego. Dlatego chociaż nie czytam zbiorów opowiadań, bo o wiele lepiej czuję się czytając dłuższe powieści, dla Pierwszego słowa zrobiłam wyjątek ze względu na autorkę.
Pierwsze słowo to zbiór jedenastu opowiadań. Część z nich była wcześniej publikowana w antologiach czy gazetach. Mocno się od siebie różnią, niektóre aż tak, że trudno uwierzyć w autorstwo jednej osoby. Opowiadania pisane w różnych latach stanowią przekrój przez twórczość Marty Kisiel i pokazują jej rozwój jako pisarza. Od lekkich, zabawnych opowieści z charakterystycznymi bohaterami, po zachwycające swoją złożonością historie prostych ludzi uzupełnione o wątek fantastyczny.
W przypadku tych drugich mam na myśli głównie ostatnie, najkrótsze opowiadanie, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie, na długo zapadając w pamięć. Pierwsze słowo to ukoronowanie zbioru o tym samym tytule. Marta Kisiel po mistrzowsku zamknęła historię pewnego życia na zaledwie dziesięciu stronach, wywołując we mnie sprzeczne uczucia. Zdziwienie, niepokój, poruszenie i niepewność co do niedopowiedzianych elementów, które zostały jasno zasugerowane, jednak w tak przerażający sposób, że trudno zamknąć książkę i nie wracać do niej myślami.
W przypadku tych drugich mam na myśli głównie ostatnie, najkrótsze opowiadanie, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie, na długo zapadając w pamięć. Pierwsze słowo to ukoronowanie zbioru o tym samym tytule. Marta Kisiel po mistrzowsku zamknęła historię pewnego życia na zaledwie dziesięciu stronach, wywołując we mnie sprzeczne uczucia. Zdziwienie, niepokój, poruszenie i niepewność co do niedopowiedzianych elementów, które zostały jasno zasugerowane, jednak w tak przerażający sposób, że trudno zamknąć książkę i nie wracać do niej myślami.
"Konrad nie miał już żadnych złych przeczuć ani wątpliwości. To one miały jego."
Pierwsze opowiadanie, czyli Rozmowa dyskwalifikacyjna stanowi pomysłowe podejście do procesu twórczego będącego ważnym elementem pracy pisarza. Niezwykle przyjemnie było wrócić do bohaterów Dożywocia, których darzę szczególnym sentymentem, tym razem w krótszej formie, bo powieść o tym samym tytule stanowi rozwinięcie opowiadania. W zbiorze znajdziemy również Szaławiłę, czyli dodatek do tej książki, więc jest to dobra okazja dla tych z Was, którzy mają jeszcze starsze wydanie Dożywocia, żeby przeczytać o dalszych losach Lichotki. W pamięć zapadło mi też niosące w sobie ważną naukę Przeżycie Stanisława Kozika. Każde z opowiadań jest przemyślane od początku do końca, i chociaż były takie, które spodobały mi się mniej i bardziej, generalnie jestem zadowolona, bo nie mogę się doczekać kolejnych pomysłów autorki!
Ten zbiór opowiadań jest dowodem na to, że twórczość Marty Kisiel to nie tylko prześmieszne sytuacje, charakterystyczny styl i wyjątkowi bohaterowie, ale również bardzo sugestywne i zapadające w pamięć historie zwykłych ludzi. Doceniam też subtelność w łączeniu rzeczywistości, jaką znamy, z drobnymi elementami fantastycznymi, która sprawia, ze trudno przejść obojętnie obok twórczości tej autorki. Pierwsze słowo to lepsze i gorsze opowiadania, jednak warto zwrócić uwagę na tę książkę szczególnie ze względu na ostatnie z nich, bo na długo pozostanie w Waszych głowach.
ocena: 8/10
Pierwsze słowo Marta Kisiel, wyd. Uroboros 2018, 316 stron, 1/1
Ja bardzo chętnie bym przeczytała tę książkę, jednak wolałabym zacząć od całej książki, nie od opowiadań. :)
OdpowiedzUsuńw takim razie polecam "Dożywocie" <3
UsuńJa mam podobną sytuację, jak moja przedmówczyni. 😊
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa twórczości Pani Kisiel, ale nie przepadam za opowiadaniami. Zatem na pewno sięgnę po jakąś jej powieść, ale nie wiem czy będzie to akurat "Pierwsze słowo".
OdpowiedzUsuńjeśli nie "Pierwsze słowo", to polecam "Dożywocie" :D
UsuńPrzeczytałam tylko "Nomen omen" z twórczości Marty Kisiel i, no cóż, nie zachwyciło mnie, ale też nie mogę powiedzieć, żeby wcale mi się nie podobało. ;) Mimo wszystko trochę to nie mój typ humoru. Ale z drugiej strony lubię zbiory opowiadań, więc może dam pani ałtorce drugą szansę, bo na pewno rozwinęła się literacko od czasu tamtej książki.
OdpowiedzUsuńdla mnie "Nomen Omen" to najsłabsza z książek tej autorki, więc zachęcam do sięgnięcia po inne :)
UsuńPrzypomniałaś mi, że miałam się zaopatrzyć w książki autorki. Mam olbrzymi głód na jej twórczość po Dożywociu!
OdpowiedzUsuńA opowiadania zawsze się przydadzą. Krótkie, szybkie i przede wszystkim piękne!