Niektóre książki mają w sobie coś tak niesamowitego, że już od pierwszej strony pomiędzy nią i czytelnikiem zwyczajnie coś zaskakuje. To tak, jakby automatycznie przełączono jakąś dźwignię. Skutkiem tego jest: ze strony książki - szelest stron, a czytelnika - zadowolenie. Tak napisałam o otwierających cykl Nevermoor, Przypadkach Morrigan Crow kilka miesięcy temu. Przed chwilą skończyłam czytać kontynuację, czyli Powołanie Morrigan Crow, i miałam identyczne odczucia.
To było coś niesamowitego! Na samym początku, kiedy przez pierwsze kilkanaście stron przypominałam sobie Nevermoor i poznane dotychczas osobliwości, zwyczajnie się uśmiechałam. I nie mogłam na to nic poradzić, bo po raz kolejny poczułam się jak małe dziecko, odkrywające nowy, magiczny świat! Powiem nawet więcej. W miarę rozwoju akcji okazało się, że Wundermistrz jest jeszcze lepszy, niż poprzednia część. A gdyby ktoś powiedział mi to rok temu, zarzekałabym się, że to niemożliwe.
"Zdołacie oswoić potwora, jeśli zechcecie poznać jego zwyczaje, zgłębić słabości i przygotować się na niebezpieczeństwa, które się z nim wiążą."
A jednak. Przewaga kontynuacji polegała przede wszystkim na kreacji Nevermooru, który Morrigan dopiero teraz miała okazję bliżej poznać. Chociaż i tak mam wrażenie, że to dopiero początek. Wyobraźnia autorki zdaje się nie mieć granic, a niektóre podsunięte przez nią wizje wymagały dłuższego zastanowienia, żebym mogła zobaczyć je we własnej głowie. O ile sam schemat powieści jest dosyć prosty, ponieważ książka jest skierowana przede wszystkim do młodszych czytelników, to zupełnie nie zwracałam na to uwagi, ciekawa, jakie jeszcze osobliwości kryją się na ulicach tego miasta.
Tęskniłam za Morrigan, psotną dwunastolatką, a także jej opiekunem wyróżniającym się w tłumie rudą czupryną, Jupiterem. Poza tym spotkałam też kilku nowych, zapadających w pamięć bohaterów. Większość z tych osób ma do czegoś dryg, czyli specjalne umiejętności sprawiające, że jest dobra w danej dziedzinie. Taki sposób przedstawienia magicznych mocy, opartych na działaniu tajemniczej substancji nazwanej wunderem, pozwala wprost przenieść pewne wartości i sytuacje do naszego świata, pokazując dziecku, jaką naukę może z nich wyciągnąć.
"Czuła się idealnie spokojna, dopóki nie zapytał, czy czuje się spokojna. Nikt nie pyta drugiej osoby, czy czuje się spokojna, jeśli myśli, że ma ona powód, żeby nie czuć się spokojna."
Obok świetnej kreacji świata, mamy tu też do czynienia z wieloma określeniami drygów, zachowań czy urządzeń. Dodaje to powieści realizmu, a proste skojarzenia sprawią, że zostaną one na długo w głowach czytelników. A przy okazji, brawa dla tłumaczów!
Wundermistrz. Powołanie Morrigan Crow to genialna książka, która okazała się być jeszcze lepsza, niż pierwsza część cyklu Nevermoor, chociaż nie sądziłam, że jest to możliwe! Ma w sobie pewną lekkość, dzięki której strony przekładają się same, w dodatku przesuwa granice naszej wyobraźni i jest dowodem na to, że wystarczy odpowiednia opowieść, żeby dorosły poczuł się znów jak dziecko. Polecam dzieciom i ich rodzicom, bo tych pierwszych nauczy braterstwa, szacunku i odpowiedzialności, a starszym pozwoli cofnąć się w czasie.
ocena: 10/10
Dziękuję Wydawnictwu za przyjęcie do Towarzystwa Wunderowego!
Wundermistrz. Powołanie Morrigan Crow Jessica Townsend, tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz, tytuł oryginału: Wundersmith. The Calling of Morrigan Crow, wyd. Media Rodzina 2019, 463 strony, 2/?
Myślę, że przeczytam..jeszcze tylko nie wiem czy sama czy wraz z córką
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
czytajcie razem :D
UsuńJa poczekam,aż dzieci w mojej rodzinie będą trochę starsze i będę mogła przeczytać z nimi.:)
OdpowiedzUsuńdobry pomysł :)
UsuńJa ostatnio poczułam się jak dziecko, gdy wraz z córeczką kuzyna przeglądałyśmy strony www dla najmłodszych :) Kurcze, jakie te strony są super kolorowe.
OdpowiedzUsuńsama muszę to sprawdzić :D
UsuńTo super, że kontynuacja wypada tak dobrze i autorce udało się sprostać oczekiwaniom. Miło przeczytać tak entuzjastyczną recenzję - to znak, że książka sprawiła dużo przyjemności. :)
OdpowiedzUsuńdokładnie, przyjemności było mnóstwo, a to przecież jest w czytaniu najważniejsze :D
UsuńW przypadku tej serii nasze opinie pokrywają się w stu procentach - jest to moje odkrycie ostatnich miesięcy, choć nie spodziewałam się, że tak bardzo polubię książki docelowo przeznaczone dla dzieci. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS
również byłam pozytywnie zdziwiona, więc czekamy razem :D
UsuńSłyszałam o tej serii dużo dobrego, ale książki dla młodszych czytelników, zwłaszcza te fantastyczne, to niekoniecznie moje klimaty ;). Chyba raczej się nie zapoznam z cyklem Nevermoor...
OdpowiedzUsuńwarto w tym przypadku zrobić wyjątek! :D
UsuńNie miałam jeszcze do czynienia z tą serią. Chcę kiedyś spróbować sięgnąć choćby po pierwszy tom by się przekonać czy mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńjeśli lubisz lekką fantastykę, to jestem przekonana, że będziesz zachwycona :D
UsuńNie mam jej w planach ale okładki przyciągają wzrok.
OdpowiedzUsuńw rzeczywistości wyglądają jeszcze lepiej! :D
UsuńTak wiele razy widziałam tę książkę na instagramie, że wypadałoby wreszcie po nią sięgnąć! Jestem również totalnie oczarowana okładką.
OdpowiedzUsuńChyba polecę ja młodszemu kuzynostwu :D Nada się dla 12 latka, nie? :D
OdpowiedzUsuńJuż kilka razy mi migł ten tytuł, ale na tę chwilę mam tyle innych książek do czytania =D
OdpowiedzUsuńFantastyka dla dzieci to raczej nie moje klimaty (z wyłączeniem Harry'ego Pottera ze względów nostalgicznych) :)
OdpowiedzUsuńpierwsze co o niej słyszę, może się ksusze
OdpowiedzUsuń