środa, 15 maja 2019

Premierowo: "Współlokatorzy" Beth O'Leary (212)


Zawsze bardzo ostrożnie podchodzę do książek okrzykniętych bestsellerami wszechczasów, bo wiadomo, jak to czasem bywa. Nie tak dawno premierze jednego z finałowych odcinków Gry o Tron towarzyszył ogromny szum medialny, zapowiadając coś wspaniałego. I w istocie tak właśnie było. Jednak takie pompowanie balonika w przypadku książki, o której chciałabym Wam dziś opowiedzieć, mocno jej zaszkodziło.


"Tiffy i Leon w jednym łóżku zasypiają... Tiffy i Leon wcale się nie znają!" Głosi okładka Współlokatorów. Bardzo podoba mi się ta krótka rymowanka, również ze względu na to, że udało się w tych dwóch zdaniach uchwycić kwintesencję  powieści. Dwójka obcych sobie ludzi wynajmuje mieszkanie z jednym łóżkiem, a ich plan zakłada, że nigdy się nie spotkają. Tiffy jest roztrzepaną i radosną dziewczyną, a jej ostatni związek wciąż się za nią ciągnie. Natomiast Leon pracuje nocami w hospicjum, jest nieśmiałym mężczyzną. Bohaterowie od samego początku wzbudzili moja sympatię, więc z przyjemnością śledziłam ich losy. Sprzyjała temu lekkość tej powieści, ponieważ czyta się ją bardzo szybko, często wybuchając śmiechem, głównie za sprawą Tiffy i wielu nieoczywistych sytuacji.
"Życie często bywa proste, ale zauważamy to dopiero wtedy, gdy bardzo się skomplikuje."

Zgubiły mnie moje oczekiwania, napompowane za sprawą zachwytów nad tą książką dosłownie wszędzie! Spodziewałam się czegoś niepowtarzalnego, i chociaż ta powieść w pewnym sensie jest wyjątkowa, nie sprostała moim wygórowanym oczekiwaniom. Wyjątkowe jest w niej to, że chwyta za serce swoją prostotą, bo to zwyczajnie urocza komedia romantyczna. Gdyby nie bombardujące mnie z każdej strony zachwyty, podeszłabym do niej inaczej, i pewnie byłabym o wiele bardziej zadowolona. Ponadto nie mogłam przyzwyczaić się do niecodziennego zapisu dialogów w części gdzie narratorem był Leon, nie rozumiem też celu zastosowania takiego rozwiązania.
"Przez chwilę panuje cisza. Może milczymy dla towarzystwa, a może po prostu brakuje nam odpowiednio ekspresyjnych słów."
Współlokatorzy to urocza komedia romantyczna o tym, jak bardzo może się różnić nasze wyobrażenie o danej osobie oraz to, jaka jest w rzeczywistości. Jej najmocniejszą stroną są zabawni i charakterystyczni bohaterowie, dlatego mogę ją polecić jako lekką i zabawną powieść na wieczór po ciężkim dniu w pracy. Nie oczekujcie zbyt wiele, a będziecie zadowoleni, bo w porównaniu do podobnych książek, ta powieść jest w pewien sposób wyjątkowa. Chętnie obejrzałabym jej ekranizację!

ocena: 6/10

premiera: 15.05.2019

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość poznania Tiffy i Leona.


Współlokatorzy Beth O'Leary, tytuł oryginału: The Flatshare, przełożył Robert Waliś, wyd. Albatros 2019, 430 stron, 1/1

11 komentarzy:

  1. No właśnie, ostatnimi czasy ta książka pojawia się bardzo często w blogosferze i na Instagramie, dlatego trochę się obawiałam czy nie będzie przereklamowana. Ale skoro piszesz, że jest lekka i przyjemna, to może kiedyś po nią sięgnę przy okazji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak najbardziej warto, tylko nie ma co spodziewać się zbyt wiele :D

      Usuń
  2. Liczę na lekką, przyjemną książkę z humorem. :D

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka już czeka na moim czytniku. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio widzę tę książkę wszędzie, co mnie raczej zniechęca niż zachęca. Po komedie romantyczne sięgam rzadko, więc nie sądzę żebym się kiedyś skusiła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam podobnie z popularnymi tytułami, ale w tym przypadku dałam się namówić :D

      Usuń
  5. Mam w planach, ale nie będę się nastawiać na arcydzieło, tylko na lekką lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie nastawienie jest jak najbardziej prawidłowe w tym przypadku!

      Usuń
  6. Wróciła ze mną z WTK i stoi na półce w kolejce na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)