Przyznaję, że z twórczością polskich autorów jestem trochę na bakier. Trudno mi się przekonać do poznania nowych nazwisk nawet, jeśli większość takich prób kończy się odkryciem kolejnej dobrej książki. Często pomagają mi audiobooki, włączam na próbę i przepadam: tak spędziłam z cyklem Kwiat paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk pół lata. A jesienią zaczęłam słuchać kolejnej serii tej autorki, o której dziś chciałabym Wam opowiedzieć.
O przygodach Wiktorii Biankowskiej w zaświatach można przeczytać kolejno w książkach z serii diabelsko-anielskiej: Ja, diablica; Ja, anielica; Ja, potępiona. Te trzy wydawane były w latach 2010-2012, a kolejna, czwarta już powieść Ja, ocalona ukazała się kilka tygodni temu. Premierze towarzyszyło wznowienie trzech książek w nowej szacie graficznej, a dodatkowo wydano też najnowszą w dodatkowej, pasującej do starszych wydań wersji.
Fabuła powieści skupia się wokół Wiktorii, która po śmierci zyskuje diabelskie moce i trafia kolejno do różnych miejsc w zaświatach. Towarzyszą jej diabły Beleth i Azazel. Pierwszym, na co warto zwrócić uwagę jest kreacja świata przedstawionego. Piekło, Niebo, Tartar i inne miejsca, do których prędzej czy później trafia Wiktoria są ciekawie pokazane. Znane nam elementy przeplatają się tutaj z oczywistą fikcją, a wszystko łączy się w spójną całość. Próżno szukać tu realizmu, nie licząc młodzieńczych humorów głównej bohaterki.
Sama Wiktoria chwilami potrafiła mnie zdenerwować swoim zachowaniem, nieostrożnością i tym, że podejmowała decyzje pod wpływem chwili. Jednak nie jest tu celem doszukiwać się drugiego dna, bo książki z serii diabelsko-anielskiej mają zapewnić rozrywkę. Dzięki wartkiej akcji, ciekawemu przedstawieniu zaświatów i nagromadzeniu zabawnych sytuacji w mojej ocenie spełniają tę rolę. Największe ukłony należą się Azazelowi, który zdecydowanie z każdą kolejną częścią stawał się moim ulubionym bohaterem.
Jeśli chodzi o najnowszą część, to zawsze w przypadku pojawienia się kolejnej książki po tylu latach pojawiają się pytania o to, czy grzebanie przy mającej już swoje lata serii było potrzebne? Tak! Powiem więcej, minęło już kilka dni od kiedy skończyłam czytać Ja, ocalona i trochę już tęsknię za bohaterami, więc mam nadzieję, że na tej książce ich historia się nie skończy. Autorce udało się utrzymać poziom poprzednich części, a ja nie odczułam jakiejś istotnej zmiany stylu czy zachowania bohaterów, chociaż przesunięcie akcji o 10 lat do przodu jest sprytnym zagraniem, gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości. Ponadto bawiłam się przy niej tak samo dobrze, jak przy poprzednich częściach, śmiejąc się ze słów Azazela. A kiedy na bohaterów czyhało jakieś niebezpieczeństwo, trzymałam kciuki, chociaż z tyłu głowy wiedziałam, że nic im nie będzie.
Seria diabelsko-anielska Katarzyny Bereniki Miszczuk jest dowodem na to, że mamy w Polsce kolejną świetną autorkę, która potrafi połączyć znaną nam rzeczywistość z wątkiem fantastycznym i porwać czytelnika. Oryginalna kreacja świata przedstawionego, wartka akcja, przyjemny w odbiorze język i zapewnienie czytelnikowi rozrywki sprawiły, że mogę Wam polecić najnowszy tom Ja, ocalona oraz całą serię.
ocena: 7/10
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
Ja, ocalona Katarzyna Berenika Miszczuk, wyd. WAB 2020, 427 stron, 4/?
Pierwszy tom bardzo mi się podobał, ale nie wiem dlaczego nie sięgnęłam od razu po kontynuację... Może kiedyś uda mi się zmotywować, aby ją dokończyć.
OdpowiedzUsuń