Są takie książki, które zapadają w pamięć na lata. Jednym z takich tytułów był dla mnie Pax Sary Pennypacker, opowieść o więzi łączącej człowieka i jego zwierzę (tutaj był to lis) z wojną w tle. Kiedy zobaczyłam na liście zapowiedzi kolejną książkę tej autorki pt. Realny świat, nie mogłam doczekać się tej lektury, chociaż poprzeczka była postawiona bardzo wysoko. O moich wrażeniach przeczytacie poniżej.
Ware ma spędzić wakacje u babci, podczas gdy jego rodzice mają pracować na dwie zmiany, aby spłacić kredyt. Niestety stan zdrowia starszej pani nie pozwala jej zaopiekować się wnukiem, więc jedenastoletni chłopiec po raz kolejny trafia na znienawidzone miejskie półkolonie.
Problem pojawia się w momencie, kiedy zdajemy sobie sprawę, że Ware nie jest normalnym dzieckiem. Zamiast hałasować i biegać z rówieśnikami, woli spędzać czas w samotności, rozmyślając o dawnych rycerzach i zamkach. Realny świat to przede wszystkim powieść o tym, jak bardzo różnią się od siebie poszczególni ludzie, co wynika z ich natury. Pennypacker pokazuje, że zajmowanie określonego miejsca w grupie rówieśników nie jest wyznacznikiem wartości. Bo co to dokładnie znaczy być normalnym? Wszystko zależy od tego, kto tworzy definicję.
„Nigdy nie przyszło mu do głowy, że starość to uczucie, myślał, że sprowadza się do zmarszczek, wyblakłych oczu i skóry. Tymczasem starość była również stanem ducha. Czuł się bardzo wyczerpany.”
Zmagania chłopca z wolą rodziców i własnymi uczuciami mają w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Chociaż autorka pokazuje proste, codzienne sceny, to jej przekaz trafia prosto do serca czytelnika. Krótkie rozdziały i prosty język oraz fascynacja tym, co dzieje się z chłopcem sprawia, że pewnie mogłabym przeczytać tę krótką powieść w ciągu jednego wieczoru, bo dosłownie płynie się przez kolejne zdania. Jest tylko jedno ALE: te emocje i mnóstwo przemyśleń pojawiających się w głowie. W pewnym momencie trzeba odłożyć Realny świat i uporać się z tymi wszystkimi myślami.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak wiele prawdy tu znalazłam. To wyjątkowo ważne w przypadku książek skierowanych również do młodszych czytelników. Portrety postaci są rzeczywiste, chociaż w pewnym momencie zauważa się pewną przesadę i jednoznaczność w ich kreacji: każdemu przypisano jeden temat, którego wciąż się trzyma. To świetnie, że każdy bohater ma pasję, o ile w przypadku dzieci rozumiem, że mogą być monotematyczne, to dorośli w tym wydaniu nie do końca do mnie przemawiają. Ale to tylko szczegół, który zauważyłam dopiero po przeczytaniu powieści.
Realny świat to książka o definiującej każdego z nas przynależności. Pennypacker podkreśla, że nie musi być to cała grupa, wystarczy miejsce lub jeden bliski przyjaciel. Ponadto znajdziemy tu również potwierdzenie, że na pierwszy rzut oka zniszczone przedmioty kryją w sobie ogrom możliwości, a jednym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia. To Pax pozostanie w moim sercu jako ulubiona książka autorki, ale Realny świat też będę wspominać jako niesamowicie wartościową, skłaniającą do myślenia książkę. A to wszystko po raz kolejny przy okazji wydawałoby się zwyczajnej historii. Polecam!
ocena: 8/10
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
Realny świat Sara Pennypacker, tytuł oryginału: Here in the real world, przełożyła Teresa Tyszowiecka-Tarkowska, wyd. IUVI 2020, 306 stron, 1/1
Ta książka "chodzi za mną" już kilka dni i w końcu pewnie po nią sięgnę jak będę miała okazję.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej, ale brzmi bardzo interesująco.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Pax'a! Muszę przeczytać i "Realny świat" bo brzmi naprawdę ciekawie
OdpowiedzUsuń