Tegoroczne święta w Lexham Manor mają być spędzone w gronie rodziny. Nikt z przybywających do posiadłości nie spodziewa się, że wkrótce do ich grona dołączy inspektor Hemingway, śledczy ze Scotland Yardu. Celem jego wizyty będzie zbadanie tajemniczej śmierci Nathaniela Herriarda, głowy rodziny.
Georgette Heyer jest jedną z brytyjskich autorek klasycznych kryminałów oraz romansów historycznych. Zbrodnia wigilijna została wydana po raz pierwszy w 1941 roku, jako szósta część serii Inspektor Hannasyde & Hemingway, chociaż znajomość poprzednich książek nie jest w tym przypadku niezbędna, ponieważ łączy je osoba śledczych. Ponadto poprzednie części nie są wydane w Polsce, co miejmy nadzieję, wkrótce się zmieni.
Wracając już do samej książki, Heyer uchwyciła w krzywym zwierciadle typowe święta. Rodzina Herriardów, zamiast cieszyć się swoją obecnością i tym pięknym czasem, od słowa do słowa zaczyna rozdrapywać stare rany. Kłótnie prowadzą do katastrofy, którą okazuje się być popełnione przez jednego z jej członków morderstwo.
„Chciałbym wiedzieć, dokąd zmierza dzisiejszy świat, skoro dziewczyna z twojej sfery staje przede mną i mówi, że ktoś napisał specjalnie dla niej rolę ladacznicy.”
Na samym początku największą trudność sprawiło mi przyzwyczajenie się do pełnego szczegółów topornego języka oraz poukładanie sobie w głowie, kto jest kim. Zdawałoby się, że sześć osób to wcale nie tak wielu bohaterów, ale można tu znaleźć całą galerię charakterów. Przenikające się relacje i osobiste motywy sprawiają, że są to złożone postaci. Nie wzbudzają sympatii, raczej z każdym kolejnym działaniem pojawia się coraz więcej podejrzeń co do możliwego rozwiązania zagadki kryminalnej.
Powtarzanie tych samych elementów podczas rozmów z bohaterami, a później w rozważaniach inspektora Hemingwaya odrobinę mnie nudziło, szczególnie, że miałam swoje własne podejrzenia. Nie co do osoby, a okoliczności śmierci Nathaniela Herriarda – moje domysły okazały się prawdziwe. Jednak nie sprawiło to, że jestem rozczarowana, bo cała intryga była zaskakująco dobrze przemyślana, a poszczególne elementy dobrze się ze sobą łączyły. Podobała mi się też spora dawka humoru, który w dużej mierze zdecydował o tym, że będę dobrze wspominać tę książkę. Wiele razy śmiałam się, kiedy członkowie rodziny toczyli ze sobą słowne potyczki w ramach pielęgnowania rodzinnych wartości ;)
Trochę zabrakło mi tu obecności samych świąt, ale po przemyśleniu nie ma co się dziwić, że po śmierci Nathaniela Herriarda członkowie rodziny nie mieli ochoty na wspólne pielęgnowanie tradycji. Gdyby pojawiły się tutaj takie elementy, pewnie odebrałabym je jako coś nie na miejscu, więc tylko ostrzegam, że nie sposób szukać tu cukierkowego nastroju zbliżających się świąt. Za to jest coś o wiele lepszego: ciekawa zagadka kryminalna, którą śledczy muszą rozwiązać posiłkując się głównie metodami dedukcji i własną inteligencją, chociaż na początku XX wieku powoli do użytku wchodziły takie metody jak badanie odcisków palców czy ustalanie zgodności grup krwi.
Zbrodnia wigilijna to klasyka kryminału, pokazująca typowe, brytyjskie święta w krzywym zwierciadle. Rodzinne sprzeczki bawią, zagadka kryminalna ciekawi i co najważniejsze, czuć klimat dawnej epoki, chociaż nie sposób oprzeć się wrażeniu, że cała historia mogłaby być pozbawiona niepotrzebnych powtórzeń. Jednak stylizowana na starą okładka skradła moje srocze serduszko, więc będę dobrze wspominać śledztwo w towarzystwie inspektora Hemingwaya.
ocena: 7/10
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
Zbrodnia wigilijna Georgette Heyer, tytuł oryginału: Envious Casca/ a christmas party, tłumaczenie Piotr Kuś, wyd. Zysk i S-ka 2020, 420 stron, 6/8
Myślę, że ta książka by mnie zainteresowała. Piękna okładka. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, lubię takie książki ;)
OdpowiedzUsuń