Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o książce, po którą sięgnęłam skuszona pozytywnymi opiniami pojawiającymi się na zaufanych kontach na Instagramie. Już w momencie zapowiedzi byłam ciekawa tej powieści, jednak dopiero teraz znalazłam chwilę wolnego w czytelniczym grafiku i zdecydowałam się sięgnąć po debiut Emmy Stonex.
Trzech latarników znika w tajemniczych okolicznościach. Drzwi do latarni są zamknięte od środka, zegary zatrzymały się na 8:45, a w dzienniku widnieje wpis o sztormie, którego nie było... Dwadzieścia lat później autor książek zainteresowany sprawą sprzed lat kontaktuje się z najbliższymi trzech zaginionych latarników. Czy tym razem uda się dotrzeć do prawdy o wydarzeniach z przeszłości?
„Ludzie uwierzą we wszystko, a jeśli mają wybór między kłamstwem, a prawdą, wolą kłamstwo, bo zwykle jest bardziej interesujące.”
Dawno już nie przeczytałam książki w jeden weekend! Dawno też nie czytałam tak dobrej powieści z genialnie wykreowanymi postaciami. Dałam się wciągnąć od samego początku, uważnie słuchałam relacji Helen, Jenny i Michelle, próbując poskładać w jedną całość porozrzucane szczegóły. Myślę, że to właśnie ze względu na przenikliwą kreację postaci i mnóstwo emocji, oddziałujących wprost na czytelnika, ta powieść hipnotyzuje prawdą o ludzkiej naturze. Na pierwszy rzut oka kobiety się ze sobą przyjaźnią, a także kochają swoich mężów. Jednak w miarę tego, jak na jaw wychodzą szczegóły z ich życia, okazuje się, że ta miłość jest pełna goryczy, niedopowiedzeń i żalu. Całość ma w sobie również dużą dawkę melancholii, kiedy to latarnicy otrzymują głos i dzielą się skrywaną w sercach samotnością.
To właśnie relacje bohaterów są tworzą tę pełną surowego piękna opowieść o życiu latarników i tych, którzy czekają na nich na lądzie. Z jednej strony są żony, które miały dwadzieścia lat, żeby przemyśleć swoje życie, a z drugiej osobna linia fabularna osadzona w 1972 roku. Poszczególne rozdziały pozwalające zajrzeć do środka oddalonej od brzegu Kornwalii latarni nadają tej powieści realizmu i wzbudzają prawdziwy niepokój. Atmosfera powieści robi się coraz gęstsza, aż do punktu kulminacyjnego. I kiedy już byłam pewna formy zakończenia, okazało się, że zaproponowane przez Stonex rozwiązanie zupełnie różni się od moich domysłów. Ale spójnie spina wszystkie wątki, więc jest dla mnie przekonujące.
„To wszystko tymczasowe, mówi, to tylko rzeczy, nie są wieczne. Ale uczucie, kiedy siedzi się razem i miło spędza czas - pamięta się na zawsze.”
Latarnicy to hipnotyzująca opowieść o samotności, miłości, stracie i żalu nagromadzonym przez lata. Ma w sobie zaskakująco dużo prawdy o złożoności ludzkiej natury, zachwyca przenikliwością w budowaniu portretów psychologicznych postaci. Czytając książkę czułam wiele skrajnych emocji, ta melancholijna podróż do świata, którego już nie ma pozostanie w mojej głowie na długo. Polecam!
ocena: 10/10
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania tej książki.
Latarnicy Emma Stonex, tytuł oryginału: the Lamplighters, tłumaczyła: Agata Ostrowska, wyd. Echa 2021, 368 stron, 1/1
Nie słyszałam o tej książce, ale kusi mnie.
OdpowiedzUsuń