Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach Życie Violette moja wewnętrzna okładkowa sroka aż podskoczyła z podekscytowania! Oczami wyobraźni już trzymałam w dłoniach tę błękitną oprawę pełną błyszczących w świetle szczegółów, chwilę później przeczytałam opis i już byłam pewna, że muszę przeczytać tę powieść. O moich wrażeniach z lektury przeczytacie poniżej.
Violette spędza jesień życia opiekując się niewielkim cmentarzem na francuskiej prowincji. Pielęgnuje rośliny, prowadzi kronikę pochówków, zamyka i otwiera bramę, ale przede wszystkim wspiera przybywających tu ludzi dobrym słowem.
Początek jej opowieści sprawił, że tym bardziej zapragnęłam pewnego dnia żyć w pokoju ze sobą i otoczeniem. Tak jak Violette chciałabym skupić się na swoim maleńkim świecie i nie potrzebować nic więcej do szczęścia, porzucić szalone tempo dzisiejszego życia i poczuć tę piękną, wewnętrzną równowagę.
„Nie zapominaj, że uprawiasz ogród po to, żeby się dzielić, inaczej to nie ma sensu.”
Valerie Perrin czaruje słowem, napełnia czytelnika cudownym spokojem, mimo, że oddaje głos doświadczonej przez los bohaterce. Pierwsze, co widzimy to satysfakcja jaką daje Violette codzienna praca w ogrodzie i radość z dzielenia się plonami oraz rozmową z tymi, którzy odwiedzają cmentarz. Stopniowo pojawiają się rozdziały z przeszłości kobiety, stanowiące na pierwszy rzut oka zupełnie odmienną historię, wywołującą wiele emocji.
Lubię, kiedy lektura wymaga ode mnie skupienia podczas łączenia ze sobą wydarzeń z przeszłości - w tym przypadku retrospekcje są przedstawione z punktu widzenia kilku postaci, a także na pierwszy rzut oka chaotycznie rozrzucone w czasie. Składanie ze sobą tych chwil smutku, radości, bólu i szczęścia pozostawiło po sobie poczucie satysfakcji. Czytałam niepośpiesznie przekładając kolejne strony, delektując się krótkimi rozdziałami, bo wcale nie chciałam dotrzeć do końca.
„Po zamknięciu cmentarnej bramy mam czas dla siebie. Mam go na wyłączność. To luksus być właścicielem swojego czasu. Sądzę, że to jeden z największych luksusów, jaki człowiek może sobie zafundować.”
Życie Valerie to wyjątkowa opowieść o doświadczonej przez los kobiecie, która odzyskała równowagę w życiu i nauczyła się doceniać każdy, nawet najmniejszy element codzienności. Pozwoliła mi się wyciszyć kiedy delektowałam się życiowymi prawdami oraz emanującym z niej spokojem. Polecam!
ocena: 9/10
Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
Życie Violette Valerie Perrin, tytuł oryginału: Changer l'eau des fleurs, tłumaczenie Wojciech Gilewski, wyd. Albatros 2022, 480 stron, 1/1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)